„Musimy zrobić przegląd samochodu raz do roku, ale kto z Państwa wykonuje sobie kompleksowe badania raz w roku?” – takim prowokacyjnym pytaniem zaczął dyskusję o optymalizacji systemu ochrony zdrowia w Polsce marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Próba postawienia na nogi polskiej służby zdrowia nie powinna się sprowadzać do dosypywania pieniędzy do istniejącego systemu. To był dopiero wstęp do dyskusji.
Czy tak będzie wyglądać przyszłość medycyny w Polsce? MEDIVIO pierwsza certyfikowana przychodnia telemedyczna, dająca lekarzowi dostęp do elektronicznej dokumentacji pacjentów, możliwość zarządzania jego gabinetami oraz stały kontakt ze swoimi pacjentami – wygląda, jak produkt z innej, zdecydowanie nie nadwiślańskiej bajki. Medivio daje możliwość świadczenia usług zdrowotnych lekarzom z dowolnego miejsca i zwiększa dostępność lekarzy dla pacjentów.
Jest to wyjątkowe rozwiązanie w tej dziedzinie, gdyż platforma telemedyczna Medivio jest certyfikowanym wyrobem medycznym klasy 2A (Certyfikat CE 2274). Wyrób ten jest wytwarzany zgodnie z medyczną normą ISO 13485.
Trudno się dziwić: szybką diagnozę sytuacji ochrony zdrowia w Polsce postawił wspomniany już marszałek Senatu. – Mamy za mało lekarzy i pielęgniarek, brakuje pieniędzy, cały system szwankuje. To taki polski cud, że to działa, że jakoś się leczymy – podsumował Stanisław Karczewski, z zawodu przecież lekarz-chirurg. – Niedawno byłem w Czechach. Poprosiłem tam o spotkanie z czeskim ministrem zdrowia. Z tej rozmowy jasno wynikało, że borykamy się z podobnymi problemami, tylko sytuację mamy kompletnie inną – dodawał.
Niby poprawa, a wciąż w ogonie
Dlaczego? No cóż, Czesi na opiekę zdrowotną wydają 7,4 proc. PKB, nie mają też problemu z imigracją lekarzy. – Tam istnieje pełna świadomość, że zdrowie jest ważne i wymaga finansowania – mówił marszałek Senatu. W Polsce ta świadomość dopiero się rodzi. – Rozwiązania takie jak Medivio to nasza przyszłość. Teraz to taka wyspa. Musimy jednak jeszcze ocenić, czy jest to wyspa na jeziorze, morzu czy oceanie – kwitował.
Tym jeziorem – albo oceanem – jest rzeczywistość, w jakiej funkcjonuje polska służba zdrowia, tak jak zdefiniował ją zresztą sam Karczewski. Uczestnicy debaty nie mieli pod tym względem żadnych wątpliwości – system opieki zdrowotnej w Polsce potrzebuje dofinansowania. Podobnego zdania jest Marszałek Senatu. – Będę się starał, by dopływ pieniędzy do systemu był zwiększany. Nie jest takie ważne nawet, jak będziemy je wydawać – podkreślał.
Czy rzeczywiście? Inni uczestnicy bardzo mocno jednak podkreślali, jak istotne jest wybieranie najefektywniejszych sposobów wydawania pieniędzy w opiece zdrowotnej. – Wszyscy wiemy, że pieniędzy na służbę zdrowia jest mało. A kiedy mamy mało pieniędzy, musimy je mądrze wydawać – zastrzegał Andrzej Kosiniak-Kamysz, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. J. Dietla w Krakowie, w przeszłości pierwszy pokomunistyczny minister zdrowia.
Według niego, zawsze można wymieniać te obszary, na których odnotowano wyraźną poprawę – weźmy rosnącą długość życia, czy wykrywalność i wyleczalność chorób nowotworowych. Ale nierzadko – nawet mimo tej poprawy – wleczemy się w ogonie Europy, a na dodatek mamy do czynienia z bezprecedensowym kryzysem kadrowym. – Dogoniliśmy też świat pod względem technizacji medycyny, ale wciąż brak w tych wszystkich przypadkach koordynacji, choćby jakiegoś banku informacyjnego. Nie wierzę, że niewidzialna ręka rynku rozwiąże problemy związane z ochroną zdrowia – dodawał Kosiniak-Kamysz.
Nie ilość lecz efektywność
O tym, że nie wystarczy dosypać pieniędzy, jest również przekonana Katarzyna Głowala, podsekretarz stanu w ministerstwie zdrowia. W trakcie dyskusji przypomniała ona m.in. o tym, że w ostatnim czasie resort przeforsował przepisy tworzące ważny nowy instrument: mechanizm oceny celowości inwestycji. Również w obszarze koordynacji opieki zdrowotnej stworzono pewne przyczółki – choćby w obszarze opieki nad kobietami w ciąży czy pacjentami po zawale serca. – Chodzi nie tylko o zwiększanie puli środków, ale również o efektywność ich wykorzystania – skwitowała.
– Jeśli dajemy środki, musimy być pewni ich wykorzystania – sekundował jej Maciej Banach, dyrektor Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. – Biorąc pod uwagę ratowanie szpitali, których zadłużenie według rozmaitych źródeł sięga 10-16 mld złotych, musimy być pewni, że restrukturyzacja idzie w dobrym kierunku – dorzucał.
Dyrektor Banach wskazywał też na inne obiecujące szanse dla polskiej służby zdrowia. – Na pewno budżet nie jest w stanie wytrzymać wszystkich tych zmian. Są jednak inne źródła, np. w UE. Bank Światowy również oferuje środki na restrukturyzację szpitali. Daje też swoich ekspertów i know-how. Dzięki nim można by lepiej przygotowywać się do wydawania pieniędzy, jakie przeznaczyłby na opiekę zdrowotną polski rząd – podkreślał.
Na tym nie koniec, nawet w uchodzącej za państwo dobrobytu Szwecji toczą się dyskusje na temat tego, w jakim stopniu należy prywatyzować rynek usług medycznych, czy jak wydawać te pieniądze – przypomniał zebranym zagraniczny gość: Robert Sinclair, starszy doradca ds. medycznych w Zachodnim Regionie Götaland w Szwecji. Problem nie sprowadza się bowiem do sposobów wydawania pieniędzy czy technologicznych nowinek. – Gdy przyjechałem tu ze Szwecji, zauważyłem, że palicie znacznie więcej niż my. A przecież to jasne, że gdy zmieni się niezdrowe nawyki społeczeństwa, wydatki w służbie zdrowia znacząco spadną – wskazywał.
Czasu jest mało
W podobny sposób argumentował Marcin Węgrzyniak, dyrektor Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia. Prewencja jest szczególnie ważna, choćby w przypadkach związanych z nadwagą czy sytuacją zdrowotną dzieci. – Leczyć mądrzej to uchwycić pacjenta jak najwcześniej, bo wtedy leczenie jest tańsze – dowodził.
Ale przede wszystkim IT w służbie zdrowia, jego zdaniem, nie powinno być celem samym w sobie. – Najpierw musimy „poukładać sobie” mądry system opieki zdrowotnej, a następnie dopasować do niego IT – zastrzegał. – Nawet niezbyt kosztowny telemonitoring pozwala na modyfikowanie farmakoterapii, co już jest postępem – dodawał. Zresztą, w tym zakresie i tak widać postęp: z danych, jakie zbiera Centrum, wynika, że dziś już 35 proc. placówek medycznych jest przygotowanych do stosowania elektronicznej dokumentacji medycznej. Co druga instytucja w Polsce posiada już jakieś narzędzia IT, także jakieś fundamenty dla prowadzenia opieki koordynowanej już istnieją.
O zaletach koordynacji mówił też Marcin Bruszewski, dyrektor generalny Philips Health Systems w Polsce i krajach bałtyckich. – Istotą dobrych rozwiązań jest spinanie rozmaitych elementów w jeden system – podkreślał. Poligonem takich projektów była wcześniej Holandia – matecznik firmy Philips. – Ale i w Holandii, zanim przyszły pieniądze, dużo myślano o tym, jak je wydawać – kwitował dyrektor Bruszewski.
Niewątpliwie, czasy sprzyjają IT w medycynie. – Rozwiązania prawne, które dotychczas ograniczały rozwój w tym obszarze, już nie istnieją – mówił Jarosław Bułka, wiceprezes firmy Telemedycyna Silvermedia Sp. z o.o. – Rośnie też powszechna świadomość, akceptacja i użycie urządzeń mobilnych. Telemedycyna jest też wyjątkowym narzędziem, pozwalającym likwidować bariery geograficzne. Gdyby była bardziej dostępna, szczególnie dla osób starszych, zazwyczaj cierpiących na wielochorobowość lekarz mógłby wcześniej postawić właściwą diagnozę i podjąć leczenie. W konsekwencji chory trafiałby do szpitala mniej zaostrzony lub powikłany, co z kolei przekładałoby się wprost na mniejsze potrzeby finansowe całego systemu – stwierdził.
– Nie mówiąc już o optymalizacji czasu pracy lekarza – podkreślał Jarosław Bułka. – To wszystko ogranicza koszty: choć nie można wdrażać takich systemów bezkrytycznie. Trzeba to robić zawsze stawiając na jak najwyższą jakość i bezpieczeństwo, w końcu chodzi nie tylko o dane wrażliwe, ale przede wszystkim o zdrowie i życie, pamiętając, że chodzi o opartą na zaufaniu relację pacjent-lekarz – dodawał.
– Jeżeli nie będziemy koordynowali, to będziemy wyrzucali pieniądze – podsumował dyskusję Adam Konka, doradca ministra zdrowia w zakresie informatyzacji. Według niego, w ostatnich miesiącach proces informatyzacji systemu przyspieszył: założeniem projektów przyjętych w 2015 roku było zebranie w ciągu półtora roku informacji, na bazie których powstałyby raporty pozwalające na stworzenie efektywnej strategii IT dla systemu ochrony zdrowia – mówił. Czasu jest rzeczywiście mało, kolejny etap tego procesu zaplanowany jest już na 2018 rok.