– Zamówiłbym, ten wasz ekran, ale spróbujcie rozwiązać mój problem. Ludzie kupują tylko drugie danie, a nie chcą zupy - martwił się kucharz z korporacyjnej stołówki. Słusznie, bo ponoć na zupach marża jest najwyższa. Dla firmy Nanovo to betka. Szybka burza mózgów, zaprojektowanie komunikatu i jest.
Na początku kolejki do stołówki pojawił się błyszczący ekran, z grafiką i prostym przekazem: "weź łyżkę, widelec i nóż". Instrukcja podziałała, bo dalej konsument myślał już tak: co ta łyżka robi na mojej tacy? Aha, no tak, przecież chciałem zamówić także zupę. Bum! 50 procent klientów złapało się na trik i zaczęło zamawiać zupy. Kucharz wniebowzięty.
– Dlaczego zarabiamy? Wystarczy spojrzeć na ulicę, przystanek tramwajowy ile osób wpatruje się w ekrany smartfonów. Oczy naturalnie przyzwyczają się do poszukiwania innych ekranów w otoczeniu. W biurowcach, sklepach, na parkingu w restauracjach konsumenci oczekują tego samego tzn. informacji podanej na ekranie. My jesteśmy częścią tej układanki - tłumaczy Dariusz Sobczak, prezes firmy Nanovo.
Delikatnie mówiąc firma wykorzystuje nowe uzależnienie i natręctwo. Według danych producenta telefonów HTC przeciętny użytkownik dotyka swojego smartfona 400 razy dziennie. Z tego około 200 razy dziennie patrzy w ekran, najczęściej bez wyraźnego celu, sprawdzając czy ktoś coś do niego napisze, zalajkuje. Kierowcy, którzy uzależnią się od nawigacji zapominają jak poruszać się po mieście. Przyzwyczajając się, ekranów mimowolnie poszukujemy wszędzie. W windzie zamiast uśmiechać się do ludzi patrzymy na ekran z paskiem wydarzeń. Czekając na hamburgera klienci hipnotyzowani są kotletem spadającym na sałatę, zamykanym w połówkach bułki. Zjawisko stworzyło nowy rynek, na który z przytupem weszła Nanovo.
Cola vs kompot
Jeszcze dwa lata temu był to niewielki startup a już w 2015 roku mieli 7 mln przychodów. Oto główni bohaterowie: Jakub Głuszkiewicz jako perkusista zespołu Grejfrut dostał z kolegami główną nagrodę w konkursie Debiuty w Opolu. Potem grał w pokera w Las Vegas. Bezskutecznie. Musi i chce pracować, czyli tworzy oprogramowanie do wyświetlania reklam. Drugi wspólnik to Piotr Badowski, który sporo pieniędzy zarobił w reklamie, rozkręcając swoją firmę, a następnie sprzedał ją korporacji i wszedł w technologie z nowym projektem. Firmę jako całość ogarnia Dariusz Sobczak, prezes. - Razem żyjemy Nanovo - piszą o sobie.
Za 5 lat celują w 100 mln, przychodów, bo tak szacują potencjał szybko rozwijającego się rynku multimediów i digital signage. Trudno się dziwić, bo po case kucharza i łyżki do szefów Nanovo zgłosili się menedżerowie Coca-coli. – Możecie coś zrobić, żeby podczas lunchu cola nie przegrywała z kompotem - zapytali.
To jednak zaledwie małe zleconka. Prawdziwe wrota do skarbca otworzyły się dzięki kontraktowi z Play. Nanovo zabudowało im ekranami im 820 salonów.
Playowi nie ustępował rozmachem Zbigniew Szubryt, góral z Biczyc Dolnych, a zawodowo duży producent mięs i wędlin z Nowego Sącza. Zamiast martwić się z powodu rosnącej konkurencji postanowił rozwijać własną sieć sklepów. Ma ich ponad setkę, a jednocześnie chciał je nowocześnie urządzić. Pojawiły się więc ekrany, a nich filmy i zdjęcia zdjęcie szynek, polędwic i baleronów. Klientom ten pomysł bardzo przypadł do gustu, a przy okazji wzrasta wartość paragonów.
Pułapka na muchy
Takie ekrany to w branżowym slangu flytrap - pułapka na muchy. Zamontowane w witrynie sklepu, kawiarni czy punktu usługowego, to wabią klientów do środka. Skuteczność wabienia zależy od tego co się pokazuje. Dlatego pozornie prosty biznes w gruncie rzeczy wymaga finezji. – Producenci ekranów sprzedają ich dziesiątki tysięcy, ale jak już zostaną zamontowane w biurowcach, to zarządcy często nie wiedzą co tam wyświetlać. TVN24, prognozę pogody czy może coś bardziej przydatnego. My potrafimy połączyć technologię z dobrym przekazem marketingowym - opowiada dalej Sobczak.
Najnowsza zabawka Nanovo - system komunikacyjny w biurowcach wykorzystujący technologię beaconów. Działa jak scenach z filmu Raport Mniejszości. Tom Cruise uciekając przed policją rozpoznawany był przez witryny sklepowe. Biegnąc przez centrum handlowe dostawał oferty z kolejnych sklepów. To nie film ale już rzeczywistość - pierwsze wdrożenie miało miejsce w biurowcu Euro Centrum w Warszawie. Załóżmy, że jesteście umowieni z ważnym prezesem na 13 piętrze. Wchodzicie przez główne drzwi i wasz telefon zostaje namierzony przez system. Wie dokąd idziecie na spotkanie. Włącza się biurowa nawigacja, automatyczne otwierają bramki, winda wjeżdża na odpowiednie piętro, strzałki w telefonie kierują pod drzwi prezesa. Fajne?
Dziś siedziba Nanowo (100m2 na Stadionie Narodowym) przypomina wielkie multimedialne centrum sterowania Polską. Na odległość zarządza się stamtąd 3500 ekranami. Zespoły monitorują co wyświetla się codziennie np. w Play , a co w Dunkin’ Donuts, a co w sieci Próchnik. Klientów jest około 30'tka. Sobczak dodaje, że swoich klientów nie pozostawia po wdrożeniu bez opieki. Buduje z nimi trwałe wieloletnie relacje wspierając ich w obsłudze systemów a także dostarczając nowych pomysłów , propozycji jak komunikować się z odbiorcą lepiej i bardziej efektywnie. Najgorsze co mogłoby się wydarzyć to ciemny śnieżący ekran i wielka pustka. Przyzwyczajeni do komunikacji z ekranów ludzie zapewne nie wiedzieliby co robić, jak żyć.