Jak wiadomo, nawet jeżeli kierowca Ubera popełni jakiś błąd i nie znajdzie klienta, firma pobiera parę groszy za fatygę. Jeżeli do przewozu nie dojdzie z winy klienta – pobierana jest opłata, która przepada. Wykorzystując ten schemat, scammerzy znaleźli sposób na wyciąganie od klientów pieniędzy.
Uber nie ma szczęścia do Chin. Firma co prawda jest obecna na tym rynku i nie budzi tam większych kontrowersji, ale nie dość, że musi stawić czoła silnej lokalnej konkurencji, to teraz jeszcze żerują na niej lokalni scammerzy.
Ich sposób na naciąganie chętnych na podróż taksówką jest banalnie prosty: wystarczy klienta spłoszyć. W tym celu wykorzystywana jest funkcja, dzięki której – po zamówieniu kursu – możemy zobaczyć twarz kierowcy. I tu wkraczają „kierowcy-duchy”: na telefony oczekujących klientów przychodzą zdjęcia osób o aparycji lokatora kostnicy skrzyżowanej z horrorem klasy B. Jeżeli spojrzeliśmy na telefon po upływie pięciu minut od zamówienia, opłata przepadła. W Polsce to, bagatela, 10 złotych.
Jeszcze inna metoda to pozorne przyjęcie zlecenia i zrealizowanie przejazdu – tyle że bez wiedzy zainteresowanego. Klient rzekomo miał wsiąść do samochodu, po czym anulować zlecenie. Z konta klienta pobierana jest wówczas niewielka kwota.
Chińczykom pozostaje narzekanie na portalach społecznościowych i pomstowanie na to, że Uber zaniedbał monitorowanie zdjęć swoich kierowców. Firmie pozostaje jedynie odgrażać się, że dowody oszustw rychło trafią do chińskiego ministerstwa bezpieczeństwa publicznego.
Ale to dopiero początek kłopotów Ubera za Wielkim Murem. Z ostatniej kontroli, jaką władze miasta Shenzen przeprowadziły wśród jeżdżących dla firmy kierowców wynika, że w Państwie Środka nadużycia są powszechne. Wśród kierowców Ubera znalazło się czterdzieści osób poszukiwanych przez tamtejszą policję, a 2191 miało kryminalną przeszłość. W 1479 przypadkach prawa jazdy nie spełniały koniecznych standardów, to samo jeżeli chodzi o standardy bezpieczeństwa w przypadku 6 tysięcy (!) aut. Cóż, nie ma co oczekiwać, żeby Uber dokonał w Chinach jakiegoś Wielkiego Skoku.