Mieszkanie, samochód, plazma na całą ścianę? Bynajmniej. Co dziesiąty Polak idzie do banku zaciągnąć kredyt na... leczenie zębów. Koszty doprowadzenia własnego uzębienia do porządku mogą iść nawet w kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Kosztom leczenia stomatologicznego przyjrzała się „Gazeta Wyborcza”. Z jej szacunków wynika, że wśród tych Polaków, którzy decydują się na kompleksowe leczenie do gabinetów dentystycznych – np. ortodontyczne, implantologiczne czy protetyczne – aż 40 proc. nie finansuje go z oszczędności czy bieżących przychodów lecz zapożycza się na ten cel.
Cóż, trudno się dziwić. Z wyliczeń dziennika wynika, że plomba w Polsce to zazwyczaj wydatek od 100 do 180 złotych, leczenie kanałowe – 300-500 złotych, aparat ortodontyczny – 1500-3500 złotych, proteza – 1500-2500 złotych. Pojedynczy implant to 3000 złotych. Koszty najbardziej skomplikowanych „terapii” stomatologicznych mogą dobić pułapu 80 tysięcy złotych!
- Zdrowe zęby stały się takim samym celem do osiągnięcia jak nowy samochód, własne mieszkanie czy wyjazd na wakacje. To skłania mniej zamożnych Polaków do sięgania po dodatkowe źródła finansowania. I tu pojawiają się kredyty – kwitował w rozmowie z „GW” współautor raportu „Uśmiech a status społeczny”, dentysta Marcin Krufczyk.
Rzeczywiście, po latach zaniedbań, na które narzekali specjaliści oraz socjolodzy, sytuacja zaczyna się zmieniać. Szkoda, że tak późno, można by rzec. Paradoksalnie, nie jest za późno. Koszty leczenia zębów nad Wisłą wciąż są niższe niż w większości krajów europejskich.
Sytuacja wciąż jednak jest dramatyczna. Z raportu, który opublikowała trzy lata temu Najwyższa Izba Kontroli, wynikało, że 92 proc. polskich nastolatków chodzi z nieleczoną próchnicą, odsetek bezzębności wśród dorosłych rósł, a poza wielkimi miastami usługi stomatologiczne były niemalże niedostępne. W 2011 r. aż 80 proc. ubezpieczonych Polaków nie korzystało z usług dentystycznych finansowanych przez NFZ, a na koszty usług prywatnych – zgodnie z wymienionymi wyżej stawkami – stać było nielicznych. Pozostaje się cieszyć, że to się zmienia, nawet jeżeli na kredyt.