
Przez inwestycję zwariował miejscowy rynek mieszkań, wstrzymane zostały również ważne inwestycje w mieście. Mieszkańcy, delikatnie mówiąc, nie są zadowoleni.
REKLAMA
Powstanie tarczy antyrakietowej jest mocnym bodźcem wzrostu dla regionu, za amerykańską inwestycją płyną rzesze osób i firm, które ją realizują. Za tym z kolei idą pieniądze, które zostają w mieście w różnej formie. Począwszy od podatków, aż po codzienne zakupy. Ale temu obrazowi daleko do sielanki. W Słupsku pojawiają się również bardzo przyziemne problemy, które dotykają mieszkańców miasta.
Kiedy w maju tego roku grupa lokalnych działaczy protestowała podczas wmurowywania kamienia węgielnego, nikt na nich nie zwracał uwagi. Pikieta 50 osób nie była w stanie powstrzymać najważniejszej inwestycji w regionie. Działacze KOD-u, Nowoczesnej, Stowarzyszenia Nasz Słupsk i Stowarzyszenia Przyjaciół Słupska i regionu wieszczyli negatywny wpływ tarczy na okolicę. Choć na transparentach mieli hasła mówiące o bezpieczeństwie, niszczeniu środowiska, niskich rekompensatach i niemal 3 miliardach strat, to nie spodziewali się, że problemy z tarczą będą dużo bardziej przyziemne.
– Ceny wynajęcia najtańszych mieszkań wzrosły w ciągu roku o 20-30 procent. Ale w tej chwili na rynku nie ma praktycznie żadnych ofert. Ja mam dwa takie lokale, inne agencje po jednej – mówi w rozmowie z INN:Poland Mirosław Chumek, szef agencji nieruchomości Delta. – Ale tak jest, że jak drożeje masło, to i margaryna pójdzie do góry. Z chwilą jak przyszli Amerykanie, powstał w Słupsku rynek ekskluzywnych mieszkań. Szukali pilnie, szybko i drogo – wyjaśnia.
Wraz z wbudowaniem kamienia węgielnego pod tarczę antyrakietową w mieście pojawili się klienci premium. Właściciele mieszkań wyczuli koniunkturę, i zaczęli przygotowywać lokale pod wymagania przedstawicieli międzynarodowych firm oraz agencji rządowych. To spowodowało, że na rynku ubyło najtańszych mieszkań, a zmniejszona podaż, prowadzi do wyższej ceny: – W Słupsku zrobiły się dwa rynki. Dla tych od tarczy i dla tych, którzy szukają tańszych mieszkań. A jeszcze niedawno Amerykanie dziwili się, że nie we wszystkich domach są zmywarki – komentuje Mirosław Chumek.
– Jako gospodarz naszego miasta, jako osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo w naszym mieście, chciałbym żeby mieszkańcy mieli takie poczucie, że my wiele dajemy (…), ale nie dostajemy nic w zamian – mówił dla Radia Gdańsk Robert Biedroń, prezydent Słupska, w lutym 2015 roku. W odpowiedzi na kolejne pytania dziennikarzy powiedział też, że trzeba zbudować infrastrukturę mieszkaniową dla osób, które przyjadą w związku z powstaniem tarczy antyrakietowej w pobliskim Redzikowie.
Kolejny niespodziewany problem, którego doświadcza miasto, to zablokowanie niektórych inwestycji. Jak się dowiedzieliśmy w Urzędzie Miejskim, Słupsk znajduje się w najbliższej strefie tarczy. Bezpośrednie sąsiedztwo ze strefą militarną skutkuje tym, że w mieście nie można wybudować niczego, co przekracza dozwoloną w umowach dwustronnych wysokość. W takim wypadku zgodę na inwestycję trzeba uzyskać od Departamentu Obrony USA. Ten ma 30 dni na ustosunkowanie się, ale nie jest zobligowany, aby odpowiedzieć pozytywnie.
Problem pojawia się już przy budowie nowej hali w widowiskowo-sportowej, która przekracza uzgodnioną wysokość. Projekt kosztował 750 tysięcy złotych, a nowa arena miała stanąć do 2018 roku. Z nieoficjalnych informacji dowiadujemy się, że pojawiają się jednak trudności związane z inwestycją.
Napisz do autora: tomasz.staskiewicz@innpoland.pl
