Szukamy takich start-upów, które konfrontują się z klientem. Tak, jak robi to Virgin – mówi nam Edouard Muuls, dyrektor inwestycyjny Virgin Management oraz prawa ręka Richarda Bransona. Uchyla też rąbka tajemnicy co do tego, jak zapadają decyzje biznesowe w imperium słynnego miliardera i w jaki sposób Branson oraz jego najbliżsi współpracownicy je podejmują.
Jak się zaczęła pańska współpraca z Richardem Bransonem?
Dzięki szczęściu, szczerze mówiąc. Od pewnego czasu inwestowałem na rynku technologicznym i telekomunikacyjnym. Szukałem też okazji, by być bliżej biznesu – bo kiedy jesteś inwestorem, istnieje ryzyko, że za dużo czasu będziesz poświęcał na analizę przedsiębiorstw, a za mało miał styczności z tym, co naprawdę dzieje się w biznesie.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności spotkałem osobę odpowiedzialną w grupie Virgin za inwestycje w telekomy. Przez następne 6 miesięcy pracowałem z nią, i teamem Virgin, jako konsultant. Po tym czasie zaproponowano mi, żebym stał się częścią ich zespołu. Pomyślałem, że ta praca będzie naprawdę ciekawa. Poza tym bardzo spodobała mi się ich kultura organizacyjna, pracownicy, i to, czym się zajmowali. Pomyślałem, że praca w Virgin to będzie czysta przyjemność.
I jest to czysta przyjemność?
Jasne. Praca inwestora może stać się powtarzalna: patrzysz na prezentacje lub pomysły inwestycyjne, które przynoszą ci doradcy lub firmy, a ty decydujesz, czy to dobry, czy zły biznes.
W Virgin istnieje całkiem inne podejście. Patrzymy na każdy projekt z szerokiej perspektywy. W wielu przypadkach wchodzimy w projekt na bardzo wczesnym etapie, a czasem działamy, jak inkubator przedsiębiorczości. Wtedy Richard, lub ktoś inny w Grupie, wpada na pomysł – decydujemy się go rozwijać albo szukamy firmy, która to zrobi. Inwestujemy w nią, dajemy im naszą markę i wspieramy naszym doświadczeniem.
Przygoda zaczyna się chyba wtedy, kiedy chcecie sami rozwinąć taką ideę?
Tak, uważamy, że konsumenci powinni dostawać prawdziwą wartość tego, za co płacą. Jeśli gracze istniejący na rynku nie traktują klientów właściwie, być może jest to branża, w której powinno się wprowadzić zmiany. Celem Virgin jest wywoływanie zamieszania na rynku i czynienie biznesu lepszym dla konsumenta. Znajdujemy dobrych menedżerów i dobrych partnerów. Kiedy rozwijamy biznes, na początku inwestujemy małą kwotę, sprawdzamy, czy ten model biznesowy działa, i potem pomagamy mu się rozrastać.
Tak właśnie zrodziło się kilka sukcesów Richarda. Kiedy zobaczył, że konsumenci nie byli dobrze traktowani, starał się znaleźć oferty z innym podejściem do funkcjonowania biznesu. Dlatego właśnie Richard zdecydował się zbudować Virgin Atlantic. Kiedy zobaczył, że linie lotnicze nie traktują swoich klientów odpowiednio, zdecydował się stworzyć własne linie lotnicze. Takie, które na pierwszym miejscu stawiają satysfakcję klienta.
Brzmi to, jak kolejna robota za biurkiem...
Prawie… Chociaż każdy dzień bardzo różni się od poprzedniego! Nie mówiąc już o Virgin Galactic, gdzie ciągle dzieje się coś nowego.
Tak czy inaczej, wyobrażamy sobie Richarda Bransona jako ekscentryka czy marzyciela.
Cecha, którą posiada Richard – i której oczekuje się od ludzi pracujących w Virgin – to bycie zdolnym do myślenia poza schematami. Zadajemy sobie pytanie, jak możemy, jako marka lub jako inwestorzy, zajść dalej. Czasami chodzi o drobne zmiany, które wiele znaczą, ale nie zawsze ludzie je zauważają. Czasami zmiany, które wprowadza Virgin, stają się nowym standardem dla innych firm. Virgin Atlantic były pierwszymi liniami lotniczymi, które zamontowały monitory w siedzeniach pasażerów. Dzisiaj każdy przewoźnik tak robi. Dlatego właśnie cały czas stawiamy przed sobą nowe wyzwania i cały czas się rozwijamy.
Jak to działa ze start-upami? Start-upowcy często mają pomysł, ale nie potrafią powiedzieć, jak chcą go rozwinąć, dlaczego miałby wypalić. Brak im czasem doświadczenia w biznesie...
Dla mnie to niezwykle ekscytujące, że coraz więcej ludzi zakłada swój własny biznes i staje się przedsiębiorcami! Moja rada dla początkujących przedsiębiorców – zdefiniujcie tak wcześnie, jak to tylko możliwe, cel waszego przedsięwzięcia. Odpowiedzcie sobie na pytanie, co naprawdę nakręca wasz biznes i na jakie potrzeby próbuje on odpowiedzieć. Nowe firmy są katalizatorami zmian i powinny być tworzone nie tylko dla potencjalnego zysku.
Kluczowe znaczenie mają osoby zarządzające projektem. Może zdarzyć się tak, że jest świetny pomysł, ale nie możesz znaleźć odpowiednich ludzi, którzy wprowadzą go w życie i przekształcą w prawdziwy biznes. Albo odwrotnie – menedżerem jesteś doskonałym, ale masz kiepski pomysł. Znalezienie równowagi między tymi dwoma aspektami to podstawa.
Kaszka z mleczkiem.
Skądże! Jest wielu ludzi, którzy mają świetny pomysł, ale ich ego nie pozwala im dostrzec, że sami nie zrobią użytku ze swojego Wielkiego Pomysłu. Potrzebują zespołu i wsparcia, żeby otrzymywać niezbędny feedback.
Dla nas tworzenie biznesu powinno wypływać z konkretnej potrzeby – konsumenckiej lub biznesowej – która nie jest obecnie w pełni zaspokajana. Jeśli mogą zrobić to poprzez dostarczenie czegoś nowego i wyjątkowego, nowej usługi lub produktu, mają szansę na sukces. Oczywiście, nie wszystkim się to uda, ale mamy nadzieję, że uda nam się znajdować i wspierać takie projekty, które przetrwają. Szukamy biznesów, które mają unikalną wizję i cel. Bardziej niż tabelki w Excelu, interesuje nas, jak uczynić życie ludzi nadzwyczajnym.
Każdy start-upowiec to mówi: zmienimy twoje życie, twój biznes, tę branżę...
No pewnie, ale liczy się sposób przekucia wizji w propozycję, w doświadczenie konsumenckie. Bywa, że ludzie nie myślą o tym lub nie wiedzą, jak to zrobić. Robią po prostu to, co inni. Zmienianie świata zaczyna się od małych kroków… Ktoś pomyślał: „chcę, żeby ludzie mogli zamówić samochód w ciągu pięciu minut, za pośrednictwem kilku kliknięć, i mogli sprawdzić, gdzie w danej chwili znajduje się jadące po nich auto”. Bach, i jest Uber! Aplikacja działa bardzo prosto, wystarczą dwa kliknięcia.
Właściwie Uber nie jest historią sukcesu, jeżeli brać pod uwagę jego dotychczasowe wyniki finansowe...
Nie znam wystarczająco dobrze jego obecnej sytuacji finansowej. Z mojego punktu widzenia aplikacja działa niesamowicie sprawnie i doświadczenie konsumenta jest bardzo pozytywne.
A jak oceniacie start-upy? Jak oceniacie, czy to dobry czy zły pomysł?
Patrzymy pod rozmaitymi kątami. Po pierwsze, przez pryzmat ludzi: to fundamentalna sprawa. .Nie można lekceważyć ludzi prowadzących biznes. Przedsiębiorca, który ma wizję, potrafi zebrać zespół i dostarczyć produkt – to rzadkość. Po drugie, trzeba ocenić, jaki potencjał wzrostu ma dany biznes, jakie są rynkowe realia, jak biznesmen chce się z nimi zmierzyć, czy chce wnieść coś unikalnego, zmienić coś albo uprościć, oraz – jak oszacować potrzeby konsumentów czy firm – zależnie od tego, czy będzie to B2B, czy B2C. I wreszcie patrzysz na potrzeby finansowe projektu. Są tacy, którzy przychodzą i mówią, że potrzebują setek milionów, zanim będą w stanie udowodnić, że to działa. Ale i tacy, którzy mówią: „będziemy potrzebować 20 tysięcy”. Tu też trzeba znaleźć właściwą równowagę.
Łatwiej ewaluować start-upy w USA czy np. w Polsce? Bo mam wrażenie, że u nas może być trudniej?
Jakość środowiska start-upowego zmienia się w zawrotnym tempie… na lepsze! Coraz więcej ludzi zostaje przedsiębiorcami, rozwija swoje firmy lepiej i szybciej. Z perspektywy rynkowej, w Stanach lub w innych krajach, gdzie fundusze venture capital są bardzo aktywne, czasem wydaje się, że wszystkie środki płyną do tych samych spółek. Zdumiewa mnie, jak wiele funduszy VC finansuje te same firmy. Obecnie, praktycznie zaczyna się to stawać pewnym kryterium. Miarą sukcesu jest liczba funduszy VC, które udało ci się przyciągnąć.
Polską scenę start-upową dopiero poznaję. Jest tu z pewnością coraz więcej przedsiębiorców, ale być może aktywność funduszy VC jest mniejsza. Myślę, że to tworzy szanse dla inwestorów, którzy przynoszą pieniądze i doświadczenie. Wielu przedsiębiorców rozkręca działalność, nie wiedząc, jak zacząć. Nawet jeśli mają pomysł, zespół lub nawet już działająca aplikację. Inwestor, który przynosi to doświadczenie i pokazuje im, jak to zrobić, może być dla nich bardzo cenny.
Jakimi start-upami się interesujecie?
Zwykle z branż, które znamy. Virgin to marka, która konfrontuje się z konsumentami, szukamy więc firm, które są blisko nich. Takich, jak usługi na żądanie, edukacja i rozwiązania dla opieki zdrowotnej oraz obszar fintech.
I co im oferujecie? Pomoc, wsparcie, współpracę?
Wnosimy przede wszystkim czterdzieści lat doświadczenia i sieć kontaktów – ludzi, którzy tworzą Virgin na całym świecie, pracując z konsumentami i dostarczając im rewolucyjnych produktów, usług czy doświadczeń. Jesteśmy obecni w 35 krajach, dzięki czemu dobrze rozumiemy te rynki i możemy wspierać tam projekty biznesowe. Mamy również szeroką wiedzę o cyfrowym środowisku. Richard jest jednym z najchętniej obserwowanych liderów biznesu na Twitterze i Facebooku.
Macie jakieś doświadczenia z polskimi start-upami?
Ja osobiście mam takie doświadczenie. Virgin Mobile Poland był w gruncie rzeczy start-upem. Wystartował w 2012 roku, zaczynając od zera. Wciąż rośniemy, co jest bardzo ekscytujące. Dostarczamy polskim konsumentom nową ofertę telekomunikacyjną, chociaż jest to ekstremalnie trudny rynek, z ostrą konkurencją pomiędzy Orange, Play, T-Mobile i Polkomtelem.
Ale Virgin ma taką samą filozofię, o jakiej mówiliśmy: słuchamy naszych polskich klientów, nie próbujemy zniekształcać realiów, jesteśmy bardzo transparentni. Każdego dnia próbujemy przeć dalej. I choć nie jest to proste, to w ciągu ostatnich osiemnastu miesięcy znaleźliśmy swój sposób, swoją drogę i styl. Konsumenci zaczynają nas zauważać i dostrzegać, że oferujemy im coś wyjątkowego, traktujemy ich właściwie oraz dbamy o obsługę na wysokim poziomie.
Virgin Mobile Polska także współpracuje z wieloma lokalnymi start-upami, obserwuje rynek i trzyma rękę na pulsie. Dlatego będąc w Polsce, miałem okazję spotkać się ze start-upami zgromadzonymi w Business Link.