Zgubienie bagażu okazało się w tym przypadku dopiero początkiem kłopotów
Zgubienie bagażu okazało się w tym przypadku dopiero początkiem kłopotów 123.com/Milan Surkala/zdjęcie seryjne

Jeden z klientów linii lotniczej Wizzar skarży się na politykę firmy. Jego bagaż zawieruszył się na linii Bergen - Warszawa. Jego zdaniem, Węgrzy postanowili uprzykrzyć mu życie, każąc wypełniać wielostronicowe dokumentacje, których następnie...nie uznali. Sprawa opisana została na portalu wykop.pl

REKLAMA
Mężczyzna twierdzi, że postanowił wykupić możliwość przewozu bagażu rejestrowanego, podczas lotu do Warszawy. Wyjazd zakończyłby się zapewne jak każdy inny, gdyby nie to, że w trakcie drogi powrotnej Wizzair zgubił jego bagaż. I tu zaczęły się problemy.
Klient narzeka, że linia lotnicza bardzo opieszale reagowała na jego reklamacje. Mężczyzna pisze, że musiał dzwonić i prosić o kontakt z lotniskiem w Bergen, gdzie prawdopodobnie utknął jego ekwipunek. Równie problematycznie wyglądał kontakt drogą elektroniczną. – Na maile WizzAir odpisuje zdawkowo, po 2 tygodniach – skarży się. Oto fragment korespondencji, link do całości znaleźć można w tym miejscu.
logo
wykop.pl
Wykopowicz podpisujący się nickiem „croollart” twierdzi ponadto, że Wizzair kazał mu sporządzić dokładną dokumentację wszystkich zaginionych przedmiotów. Trzeba jednak przyznać, że zachowanie przewoźnika, jakkolwiek skrupulatne, zgodne jest ze standardami wyznaczanymi przez Konwencję Montrealską (par. 22 p. 3)
– Kosztowało mnie to mnóstwo pracy – 20 stron dokumentacji punkt po punkcie co było w środku, rachunki oryginalne, zdjęcia z wyjazdu gdzie widać i walizkę i większość przedmiotów (namioty, śpiwory itp.) na zdjęciach gdzie widać też samochód na norweskich numerach z wypożyczalni + dowód wypożyczenia tego auta z datą wyjazdu - cały ciąg logiczny dowodzący obecności tych przedmiotów w walizce (pis. oryg.) – opisuje.
Mężczyzna wycenił wartość całości na 5 tys. złotych. Firma odpowiedziała jednak, że nie jest stanie ustalić z całą pewnością, czy przedmioty znajdowały się w bagażu i zaproponowała odszkodowanie wyliczone na podstawie ciężaru walizki (znów na podstawie Konwencji Montrealskiej). A ten został dodatkowo pomniejszony o listę rzeczy wykluczonych z przewozu (pomimo tego, że część z nich nie widniała w regulaminie). Ostatecznie Wizzair wycenił wartość odszkodowania na 2,3 tys. złotych.
Redakcja INN:Poland wciąż czeka na oficjalne stanowisko Wizzair.