
Nie trzeba wiele: wystarczy około złotówki, żeby wykupić sobie kąśliwy komentarz mniej lub bardziej anonimowego internauty, który obsmaruje wskazaną firmę. Kiedyś chodziło może o fatalną opinię o produkcie albo sklepie. Dziś coraz częściej zdarza się też, że hejterzy na zlecenie w czarnych barwach portretują wewnętrzną sytuację w firmie i relacjach między szefami a pracownikami.
REKLAMA
„Po okresie próbnym, na którym miałem minimalną krajową (chociaż na rozmowie kwalifikacyjnej inaczej się umawiałem), chcieli mi przedłużyć umowę na tych samych warunkach... Duża firma wyzyskiwaczy, o atmosferze w biurze nie wspomnę, szkoda tam kilku osób, które się muszą męczyć z jednym oszołomem” – pisze użytkownik jednego z najpopularniejszych portali z ogłoszeniami pracodawców oraz opiniami o nich.
To tylko jeden z kilkudziesięciu komentarzy na temat tej krakowskiej firmy, pozostawionych przez internautów na przestrzeni kilku ostatnich lat. „Wkopiesz się w takie [usunięte przez admina słowo niecenzuralne], że se nie wyobrażasz. Jak masz coś inneego, to trzymaj się z daleka od tej firmy. Jak nie, potraktuj to jako czasową pracę i szukaj dalej” – dorzuca inny. „Chodzi o to, że coś innego obiecują, a w rzeczywistości jest coś innego” – sekunduje im kolejny czytelnik. – „W biurze siedzi 6 osób, z czego tylko dwie całą robotę odwalają, bo reszta ściemę wali, a ma większą kasę” – dorzuca.
Miecz obosieczny
Zacytowane powyżej komentarze być może zostały rzeczywiście pozostawione przez internautów, którzy mieli do czynienia z obsmarowywaną firmą. Jednocześnie coraz częściej fatalne opinie pozostawiane przez użytkowników nie pochodzą od dawnych podwładnych lecz od profesjonalnych hejterów którzy wystawią dowolnej firmie fatalną cenzurkę za zaledwie złotówkę od komentarza. Innymi słowy, w cenie nieprzekraczającej tysiąca złotych można zalać sieć fala negatywnych komentarzy o dowolnym miejscu pracy.
Zacytowane powyżej komentarze być może zostały rzeczywiście pozostawione przez internautów, którzy mieli do czynienia z obsmarowywaną firmą. Jednocześnie coraz częściej fatalne opinie pozostawiane przez użytkowników nie pochodzą od dawnych podwładnych lecz od profesjonalnych hejterów którzy wystawią dowolnej firmie fatalną cenzurkę za zaledwie złotówkę od komentarza. Innymi słowy, w cenie nieprzekraczającej tysiąca złotych można zalać sieć fala negatywnych komentarzy o dowolnym miejscu pracy.
– Wynajęci hejterzy to najczęściej zjawisko marginalne, w większości osoby rozpowszechniające takie opinie, to osoby prywatne – zastrzega w rozmowie z INN:Poland Jerzy Kowalski z firmy Internet Image, zajmującej się m.in. naprawieniem wizerunku swoich klientów w sieci. – To praktyka nie tylko nieetyczna, ale też w dłuższej perspektywie nie przynosząca realnych rezultatów. Negatywna opinia na zamówienie to taki miecz obosieczny: wcześniej czy później uderzy też w zleceniodawcę takiej nagonki, szczególnie na rynku lokalnym, gdzie konkurencja mniej więcej wie, jaki jest stosunek jednej firmy do drugiej – podkreśla. Skądinąd, anonimowość w internecie jest iluzoryczna. Kto chce wiedzieć, kim są jego hejterzy, niechybnie się dowie.
Skalę zjawisko trudno jednak ocenić. Na nasze pytania o doświadczenia portalu GoWork z wynajętymi hejterami, Michał Szymański odpowiada dosyć wymijająco. – W dzisiejszych czasach opinie w internecie odgrywają bardzo istotną rolę – dowodzi. – Ważne jest to, aby firmy kreowały swój wizerunek w szeroko pojętych mediach społecznościowych, odpowiadając na ewentualne zarzuty czy pytania osób wypowiadających się na forach – dorzuca w odpowiedzi na pytanie INN:Poland. – Spotkaliśmy się ze sporadycznymi sytuacjami, natomiast są one ciężkie do wykrycia – kwituje wreszcie.
Rzeczywiście, na stronach GoWork są tysiące komentarzy, odsiewanie mogłoby tu zapewne trwać tygodniami. – Szanujemy wolność słowa użytkowników, zależy nam na tym aby mogli oni znaleźć w naszym serwisie jak najwięcej istotnych informacji o potencjalnym pracodawcy lub partnerze – podkreśla Michał Szymański. Jak podkreśla, „administratorzy serwisu otrzymują regularnie dziesiątki zgłoszeń dotyczących treści w zakładce Opinie o pracodawcach”. Firmy domagają się usunięcia rozmaitych treści. I część rzeczywiście znika, inne pozostają – ale to nie znaczy, że na zawsze. Przedsiębiorcy twierdzą, że dostają z czasem propozycje wykupywania specjalnie sformatowanych profilów, które pozwalają moderować komentarze na swojej stronie. Innymi słowy: portal oferuje możliwość wykupienia się przed wolnością słowa.
Rekrutacja w cieniu hejtera
A miejsc takich, jak GoWork szybko przybywa. W zeszłym roku od „czarnych list pracodawców” zaroiło się choćby na stronach portalu Facebook. Ta, gdzie można było ostrzegać przed wyjątkowo wrednymi pracodawcami ze stolicy, miała 24 tysiące polubień. Trójmiejska – 23 tys. polubień. Krakowska – 18 tys. obserwujących. Poznańska – 15 tysięcy.
A miejsc takich, jak GoWork szybko przybywa. W zeszłym roku od „czarnych list pracodawców” zaroiło się choćby na stronach portalu Facebook. Ta, gdzie można było ostrzegać przed wyjątkowo wrednymi pracodawcami ze stolicy, miała 24 tysiące polubień. Trójmiejska – 23 tys. polubień. Krakowska – 18 tys. obserwujących. Poznańska – 15 tysięcy.
– Hejt, na zamówienie lub będący dziełem byłych pracowników, którzy mają ze swoją firmą na pieńku, ma olbrzymie znaczenie dla procesów rekrutacyjnych – mówi nam Jerzy Kowalski. – Widać to zwłaszcza teraz, kiedy rynek zaczyna rzeczywiście przekształcać się w rynek pracownika, kiedy bezrobocie jest niewielkie, a duże firmy mają problem z rekrutacją wartościowych pracowników i muszą dbać o wizerunek związany z wizerunkiem pracodawcy – dodaje.
Własne badania przeprowadził wspomniany już portal GoWork. – Dla ponad 70 proc. osób wizerunek firmy jest bardzo ważny – cytuje ich wyniki Michał Szymański. Podobny odsetek bierze go pod uwagę, rozważając zatrudnienie się w danym przedsiębiorstwie. – Wśród badanych osób 32 proc. przyznało że pozostawiło opinię w internecie, natomiast aż 86 proc. przyznało, że czyta regularnie komentarze, nie wypowiadając się samodzielnie – informuje. Dodatkowo, 76 proc. ankietowanych jest też przekonanych, że firmy powinny reagować na pojawiające się opinie.
I reagują, choć jeszcze nie wszystkie i nie zawsze. – Wiele podmiotów gospodarczych samodzielnie usuwa kłamliwe wpisy – twierdzi cytowany przez InfoWire Michał Fedorowicz z częstochowskiej firmy Apostołowie Opinii. – Może to jednak przysporzyć wielu problemów, związanych z nieznajomością prawa i regulaminów witryn, na których są umieszczone komentarze. Bardzo często portale wykorzystują niewiedzę i żądają nielegalnych opłat za ich usunięcie – podkreśla. Ale usuwanie hejtu to też wydatek.
Nowy wspaniały rynek
Jaki? – Wszystko zależy od sytuacji, z jaką mamy do czynienia, podejmując się takiego zlecenia – odpowiada wymijająco Jerzy Kowalski. – Ciężko mówić o kosztach, jeżeli nie znamy szczegółów zlecenia. Całkiem inaczej wygląda kreowanie wizerunku dla firmy, która od pewnego czasu jest regularnie obsmarowywana, celowo lub nie, a całkiem inaczej – w przypadku lokalnej fabryki, która mimo pozytywnych komentarzy odczuwa problem z pozyskaniem osób do pracy fizycznej – ucina.
Jaki? – Wszystko zależy od sytuacji, z jaką mamy do czynienia, podejmując się takiego zlecenia – odpowiada wymijająco Jerzy Kowalski. – Ciężko mówić o kosztach, jeżeli nie znamy szczegółów zlecenia. Całkiem inaczej wygląda kreowanie wizerunku dla firmy, która od pewnego czasu jest regularnie obsmarowywana, celowo lub nie, a całkiem inaczej – w przypadku lokalnej fabryki, która mimo pozytywnych komentarzy odczuwa problem z pozyskaniem osób do pracy fizycznej – ucina.
InfoWire oferuje własne wyliczenia: kampania specjalistycznej firmy ma, zgodnie z informacjami serwisu, kosztować od 150 do kilku tysięcy złotych. Zapewne w zależności od poziomu komplikacji. Teoretycznie, takie czyszczenie w wykonaniu specjalistów może przynieść obiecujące skutki – zawodowcy potrafią dotrzeć i pozbyć się około 87 proc. negatywnych komentarzy. Ale im więcej stron w sieci, im więcej nowych portali lub możliwości importowania opinii – tym więcej szans, że jakiś wpis umknie uwagi specjalistów. Wygląda na to, że wokół hejtu i czarnego PR może się zrodzić w kolejnych latach całkiem spory rynek usług.
Napisz do autora: mariusz.janik@innpoland.pl
