
Jin i Jang po kielecku: od jednej strony połowa eleganckiego boiska – z błyszczącą nowością bramką, świeżą murawą i płotem zapobiegającym wybijaniu szyb w blokach mocniej kopniętą piłką. Z drugiej strony: błoto po kostki, nawierzchnia pełna górek i dołków oraz coś, co mogłoby być trzepakiem, ale chyba jest bramką. Witamy na kieleckim osiedlu Na Stoku.
REKLAMA
Projekt boiska powstał przy okazji zgłaszania pomysłów na rozdysponowanie kieleckiego budżetu obywatelskiego. Ratusz przewiduje, że koszty tego typu inicjatyw nie powinny przekraczać pułapu 100 tysięcy złotych. Okazało się, że włodarze osiedla Na Stoku pod tym względem przeholowali.
W ramach 100-tysięcznego limitu udało się wybudować i wykończyć dokładnie połowę boiska – potraktowaną przez władze osiedla jako „obiekt treningowy”. Sprytny plan był taki, żeby drugą postawić rok później, w ramach kolejnego budżetu obywatelskiego. Niestety, tu na przeszkodzie stanęli złośliwcy z ratusza – urzędnicy odrzucili projekt. Na osiedlu pozostał zatem dowód połowicznego zwycięstwa nad marnością materii.
Co więcej, w przyszłości też może być trudno dobudować brakującą połówkę. Po stronie zardzewiałego quasi-trzepaka, symbolizującego drugą bramkę, trzeba by zadbać o kanalizację deszczową i sanitarną oraz kabel elektryczny – potencjalna przebudowa wymagałaby też nowego zaaranżowania tych mediów. Miejscowi utyskują, że z osiedla Na Stoku kpi w sieci „cała Polska”, ale powiedzmy sobie jasno: to jest miś na miarę naszych możliwości...
Napisz do autora: mariusz.janik@innpoland.pl
