Cieszące się renomą kultowej restauracji Cafe Foksal w ciągu kilkudziesięciu godzin znalazło się w najtrudniejszym momencie w swojej historii. Po zarzutach o antysemickie zachowanie obsługi postawionych na popularnym blogu na Facebooku tworzą się fanpage, wzywające do bojkotu znanego lokalu, na stronach Cafe Foksal zaroiło się od kąśliwych komentarzy i równie krępujących pochwał nacjonalistów.
Tymczasem branża studzi nastroje: w nocy, po alkoholu, niejedno się może w knajpie wydarzyć. Burzę łatwo wywołać, podobnie jak zniszczyć istniejący od dwóch dekad lokal, który uchodził wcześniej za miejsce dla osób liberalnych i otwartych światopoglądowo. Eksperci od wizerunku i przedsiębiorcy z branży gastronomicznej nie pozostawiają w rozmowie z INN:Poland wątpliwości: niefortunne wydarzenie z pewnością odbije się na wizerunku restauracji.
„Odrażające. To obok mojej pracy. Więcej tam nie pójdę” – napisał na swoim profilu znany prawicowy publicysta, odsyłając do bloga Gburrek, na którym wczoraj pojawiła się wstrząsająca relacja z sylwestrowej wizyty w Cafe Foksal.
„Kilka godzin wcześniej przywitaliśmy z partnerem i inną parą Nowy Rok. Siedzieliśmy w czwórkę za barem przypadkowo wybranego pubu i rozmawialiśmy, czasami wstawaliśmy, żeby zatańczyć” – relacjonuje autorka bloga. „Rodzina jednego z nas od wielu lat mieszka w Izraelu i dzień przed opisywanym wydarzeniem nasz przyjaciel właśnie stamtąd wrócił. Nasza, podkreślam, prywatna rozmowa, w najmniejszy sposób nie oscylująca wokół kontrowersji, tematyki politycznej, ani religijnej, naturalnie potoczyła się w kierunku żydostwa. Kiedy z ust kolegi padły słowa, że znanych mu Żydów ceni za ich pracowitość, zaatakowano nas po raz pierwszy. Na razie słownie” – dodaje. „Ja jestem katoliczką i sobie nie życzę!” – miała krzyczeć na gości barmanka.
Scysja wkrótce zamieniła się w rękoczyny, a ostatecznie interweniowała policja. Z informacji, jakie uzyskał portal natemat.pl wynika, że policjanci interweniowali dopiero po pół godzinie od zgłoszenia incydentu – cóż, trwały noworoczne zabawy, zgłoszeń było mnóstwo. Goście zeznali, że doszło do szarpaniny, choć policjanci nie stwierdzili u nikogo widocznych obrażeń. Funkcjonariusze znają dane barmanki, która wyrzuciła autorkę wpisu i jej przyjaciół z lokalu – i mogą je udostępnić, jeżeli goście lokalu zdecydują się skierować sprawę do sądu.
Bojkot Cafe Foksal 2017
Po pojawieniu się wpisu krążył on po sieci przez kilkanaście godzin. Dopiero w środę rano restauracja zdecydowała się odpowiedzieć. „Cafe Foksal od 24 lat swojego istnienia jets miejscem otwartym ba gości o różnym pochodzeniu, wyznaniu i przekonaniach. Pomimo tego do tej pory w Lokalu nie doszło nigdy do aktu przemocy fizycznej ani słownej” – podkreśla właścicielka lokalu, Anna Żelezik.
„Naszymi gośćmi są osoby z różnych środowisk, co stwarzało zawsze warunki dla dialogu i wymiany poglądów. Mając na celu zapewnienie gościom ochrony cennych dla nich wartości Cafe Foksal dba o klimat sprzyjający swobodzie sumienia i wyznania. Dlatego też personel nie pozostał w Noc Sylwestrową obojętny na zachowanie kilkuosobowej grupy gości godzące w uczucia religijne Chrześcijan i upomniał ich, na co zareagowali oni agresywnie”.
„Kawiarnia Cafe Foksal nigdy nie pochwalała antysemityzmu ani innych ksenofobicznych postaw, dlatego z całą stanowczością odrzuca krzywdzące i nieprawdziwe zarzuty, które godzą w dobre imię Lokalu i nie dają się w żaden sposób powiązać z sytuacją, która miała miejsce z Noc Sylwestrową” – ucina właścicielka lokalu.
A jednak sieć zdążyła już powiązać sytuację i antysemityzm, idąc za cytowaną wcześniej relacją. Założone naprędce na Facebooku wydarzenie Bojkot Cafe Foksal 2017 – dość przemocy i antysemityzmu w ciągu zaledwie kilkunastu godzin „polubiło” około sześciuset osób – niemal dwukrotnie więcej niż „lubi” samą Cafe Foksal. Zaplanowanym teoretycznie na dni 3-16 stycznia wydarzeniem interesuje się drugie tyle. Informację o nim udostępniło przeszło 2,5 tysiąca osób. „Bojkotujemy Cafe Foksal w 2017 r., bo mówimy nie biciu klientów przez obsługę za to, że klienci rozmawiają o Żydach. Czy tam o rudych, cyklistach, whatever. Udostępniajcie i zapraszajcie znajomych! Szczegóły poniżej. Do godz. 20:00 w dn. 3 stycznia brak reakcji kierownictwa lokalu (na FB)” – apelują organizatorzy.
Nie nam oceniać sens płodzenia takich dzieci
– Wydarzenia takie, jak to, do którego doszło w Cafe Foksal, byłyby gigantycznym ciosem dla każdej knajpy – podkreśla w rozmowie z INN:Poland Magda Jagielska, specjalistka ds. PR, mająca również doświadczenie jako restauratorka. Jagielska przez kilkanaście lat mieszkała w pobliżu Cafe Foksal i podkreśla, że jest stałą bywalczynią. – Paradoksalnie, w tym przypadku doszło do tej sytuacji w lokalu, który znam od dwudziestu lat i który uchodził wcześniej za miejsce wyjątkowo liberalne i otwarte światopoglądowo – zaznacza.
„Uderzenie antysemityzmem” w wizerunek restauracji, zwłaszcza usytuowanej w prestiżowej części Warszawy, na jednej z najpopularniejszych ulic, z klientelą wywodzącą się z liberalnych środowisk, zatrudnionych w okolicach ulicy Foksal pracowników międzynarodowych korporacji, instytucji państwowych – może się zakończyć dla firmy tragicznie, słyszymy. Szczęśliwi nie są też przedsiębiorcy z całego regionu. – Klient zawsze ma rację, nawet jak jej nie ma – mówi nam Maciej Kurek ze Stowarzyszenia Prywatnych Przedsiębiorców Warszawskiego Traktu Królewskiego. – Niestety, spory tego typu odbijają się na wizerunku i interesach wszystkich firm w danym miejscu, klienci bowiem zaczynają obchodzić łukiem nie tylko dany lokal, ale i całą okolicę – dorzuca.
– Takie sytuacje są dla biznesu bardzo szkodliwe, to szkody praktycznie często nie do odrobienia – mówi INN:Poland Magda Gessler. – Knajpy powinny mieć regulaminy, dostępne dla gości, które opisują zasady panujące w danym miejscu. Szczególnie w Sylwestra, tak szczególnym dniu, kiedy każdy pozwala sobie na odrobinę luzu. Trudno jest wtedy zapanować nad dyscypliną. Zabawa może przerodzić się w agresję i to jest ogromny kłopot… Nie może być jednak tak, że jeden incydent przekreśla daną restaurację. Knajpę, na którą ktoś pracował latami – podkreśla.
– Z drugiej strony bojkoty konsumenckie nie trwają u nas szczególnie długo. Można żyć daną sprawą dzień, czy tydzień. Ale już po kilku tygodniach zapominamy o bojkocie – podkreśla w rozmowie z INN:Poland Karol Wolski, specjalista od kreowania wizerunku. Jak przypomina, był już wiosną ubiegłego roku podobny przypadek: właściciel drukarni, proszony o rabat na druk ulotek informujących o możliwości przekazania pieniędzy dla fundacji opiekującej się niepełnosprawnym dzieckiem, odpisał odmownie, dorzucając: „nie nam oceniać sens płodzenia takich dzieci”.
Nasi rozmówcy z branży gastronomicznej podkreślają, że w restauracjach dzieją się jednak najróżniejsze rzeczy, zwłaszcza o trzeciej w nocy w wolny dzień. Przesądzanie o tym, kto i co powiedział, kogo i w jaki sposób obraził – jest nie do rozsądzenia dla osób, które nie były świadkami wydarzeń. – Gdy raz jednak postawione zostaną jakieś zarzuty, będą one powtarzane długo, czasem latami – podkreśla jeden z naszych rozmówców. Z kolei osoba znająca realia biznesowe tej części Warszawy spekuluje, że na burzy, która się rozpętała, zyska co najwyżej konkurencja. - Chociaż nie chcę rzucać oskarżeń – dodaje.