Nowatorskie produkty Solgazu były już wielokrotnie nagradzane.
Nowatorskie produkty Solgazu były już wielokrotnie nagradzane. Materiały prasowe
Reklama.
Kuchenka gazowa bez płomieni
Początek Solgazu to 2002 rok. Droga do sukcesu była jednak wyboista. Najpierw firma zajmowała się mało wdzięcznym tematem gazowych promienników podczerwieni.
Spytacie, a cóż to takiego? Urządzenia do ogrzewania dużych hal. To był ciężki kawałek chleba. – Albo było duże zlecenie albo nie, więc konstruktorzy zaczęli pracować nad zastosowaniem tej technologii do czegoś innego. Aż wreszcie coś wymyślili i poszło – mówi w rozmowie z INN:Poland Patryk Kempiński, który w Solgazie jest odpowiedzialny za marketing i eksport.
Gaz w urządzeniu Solgazu nie ma płomienia, przypomina wyglądem jasną mgiełkę, a stanem skupienia – plazmę. – Przychodziły nam do głowy małe sklepy, które można ogrzewać zimą, ale to wciąż nie było to. Zastanawialiśmy się też nad ogrzewaniem domów. Nasi inżynierowie dosłownie zjedli zęby na gazie, więc w końcu wpadli na pomysł, który aż się prosił o realizację – dodaje.
logo
Płyta gazowa Solgazu Materiały prasowe
Dostosowali więc urządzenie do gotowania w kuchni bez użycia płomienia. To był strzał w dziesiątkę. Ruszyła masowa sprzedaż do mieszkań w blokach i domów. Sprzedawali swoje kuchenki poprzez targi branżowe, a także poprzez internet.
Od początku 2016 roku płyty gazowe Solgazu można też spotkać w dużych sieciach handlowych w całej Polsce, np. MyCenter, która ma 280 sklepów w całej Polsce, głównie w mniejszych miejscowościach. Poza tym współpracują z wieloma sklepami stacjonarnymi i internetowymi.
Solgaz jako pierwszy w Polsce i Europie zastosował technologię bez płomienia w kuchence gazowej. Atuty takiego rozwiązania?
Płytę gazową Solgazu czyści się znacznie łatwiej niż zwykłą kuchenkę, a tak samo jak elektryczną, bo nie posiada odstających metalowych rusztów. Kolejna sprawa: gaz spala się w dużo wyższej temperaturze, czyli około 800 stopni C (w tradycyjnej kuchence ok. 400-450 C) i przez to urządzenie nie zostawia tłustych osadów na meblach. Zadowoleni powinni być też esteci, gdyż płaska powierzchnia ceramiczna wygląda po prostu ładniej.
Płyta gazowa Solgazu kosztuje około 2500 złotych i to zdecydowanie największy hit sprzedażowy firmy. Wciąż jest w Polsce ewenementem. Latem sprawdza się też na łódkach i jachtach. – Na największych targach jachtów w Amsterdamie dostaliśmy nagrodę specjalną – chwali się Kempiński.
Solgaz ma klientów na płyty nie tylko w Polsce. – Najlepiej sprawdzają się w krajach, gdzie gaz pozostaje podstawowym źródłem energii. Wiadomo, że trudniej jest walczyć o klienta np. we Francji, gdzie króluje prąd produkowany w elektrowniach atomowych. Rosja była pierwszym naprawdę dużym rynkiem zagranicznym, gdzie z optymizmem przyjęto nasze rozwiązanie. Teraz produkty dostępne są już w wielu krajach europejskich, ale wciąż nie składamy broni. Właśnie rozpoczęliśmy sprzedaż za oceanem – w Kolumbii i USA. Liczymy, że w 2017 roku uda nam się powalczyć o swoje miejsce także na tych rynkach – dodaje Kempiński.
logo
Piekarnik i okap od Solgazu. Materiały prasowe
Poza płytą wymyślili pierwszy na świecie piekarnik, który ma dwie funkcje: mikrofali i gotowania na parze. Nikomu wcześniej nie udało się połączyć tych ich w jednym urządzeniu. Piec także dedykowany jest klientom indywidualnym.
Solgaz wyprodukował też okapy, które same wykrywają gotowanie. Co to oznacza? Jeśli w kuchni są opary albo dym, gdy potrawa się przypali, okap wszystko wciąga, przekonuje Kempiński.
Obecnie pracują nad nowym wynalazkiem usprawniającym gotowanie, jednak za nic w świecie nie chcą zdradzić nic więcej. Wiadomo jedynie, że trwa to już od dwóch lat, a w sprzedaży nowy produkt ma być dostępny już w marcu.
Jakie były największe problemy firmy? – Łatwo jest rozpocząć produkcję na indywidualne zamówienie, gdzie wszystko tworzone jest miesiącami, ręcznie przez osobę z wyjątkowymi zdolnościami. Co innego, jeśli rzeczywiście chcemy ruszyć z masową produkcją. Tutaj często spotykamy się ze ścianą. Uruchomienie linii produkcyjnej dla małej firmy jest właściwie barierą nie do przejścia. Podwykonawcy często produkują części w milionach egzemplarzy i niechętnie patrzą na kogoś, kto chce na początek „zaledwie” kilka tysięcy egzemplarzy. W naszym przypadku dobry pomysł nie został jednak porzucony, gdy pojawiły się pierwsze problemy – mówi Kempiński. W końcu udało się wynająć fabrykę w Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej.
logo
Fabryka wynajmowana przez Solgaz w Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Materiały prasowe
– Wciąż jesteśmy firmą „na dorobku”. Bardzo szybko się rozwijamy – wystarczy powiedzieć, że już w połowie 2016 roku nasz obrót był większy niż przez cały rok poprzedni – przekonuje.
Firma to znakomity przykład wykorzystania Facebooka do promowania marki, o czym już nieraz pisaliśmy na łamach INN:Poland. Sprawna i szybka komunikacja pomogła wypromować nowatorskie pomysły wśród fanów marki. To nie jedyny sposób na promocję.
– Często odwiedzamy branżowe targi międzynarodowe. To zawsze dobra okazja, aby pokazać nasze produkty szerokiej publiczności. Regularnie staramy się pojawiać na największych w Europie targach elektronicznych – np. IFA w Berlinie. Sprzęt prezentowaliśmy też np. w Tokyo, Amsterdamie, Chicago, Kijowie czy w Köln. To zawsze ciekawe doświadczenie – opowiada.
Ale targowe niespodzianki nie zawsze są takie przyjemne. – Pewnego razu jeden z klientów spytał, czy może zobaczyć naszą płytę od spodu, bo nie jest pewny czy zmieści mu się do szafki. Przy stoisku zawsze jest spory ruch, więc dopiero po chwili zorientowaliśmy się, że miły Azjata próbuje rozkręcić nasz produkt na części, a przy tym wszystko dokładnie fotografuje – śmieje się Kempiński.

Artykuł powstał we współpracy z Solgaz.