Wezwania do bojkotu kierowane ze strony części polityków i opiniotwórczych dziennikarzy nie zdały egzaminu. Orkiestra zebrała ponad 60 mln złotych i osiągnęła nowy rekord wysokości zbiórki. Zakazany owoc smakuje najlepiej?
Sposobów na zohydzanie akcji Owsiaka było tyle ile komentujących. Kreatywność nie znała granic. – Wspierajmy Caritas. Nie wspierajmy "Kijowskich” - napisała na portalu społecznościowym posłanka PiS Krystyna Pawłowicz.
– Gdybym miał sądzić WOŚP tylko po wpisach na moim TL uznałbym że to rodzaj czarnej sotni skrzyżowanej z SA i karmionej jakimiś narkotykami :( – skomentował natomiast publicysta Rafał Ziemkiewicz.
Mimo wielu głosów krytykujących Orkiestrę za „działanie zrywami” i przypisywanie jej organizatorowi niecnych, zdaniem oponentów, intencji (działania na rzecz aborcji, nawet eutanazji) WOŚP już w tej chwili zebrał ponad 60 mln złotych. A przeliczanie jeszcze się przecież nie zakończyło.
Podobny efekt osiągnęła akcja sprowokowana przez narodowców po zamieszkach w Ełku. „Narodowy Dzień bez Kebaba” zakończył się masowymi wezwaniami do wizyt w tureckich barach.
– Myśmy specjalnie przyszli na kebab, choć na co dzień wolimy raczej z chłopakiem jarskie dania – chwaliła się na łamach gazety Wyborczej jedna z klientek.
Czy to efekt naszej polskiej przekorności? – Nie wiązałbym tego tylko z naszym krajem – mówi INN:Poland Wojciech Walczak z agencji marketingowej Melting Pot. - Zakazy pobudzają do działania na przekór. Spójrzmy chociażby na dzieci – jeżeli im się czegoś zakaże możemy się spodziewać, że zachowają się dokładnie na odwrót – opowiada.
Ekspert wskazuje, że obie te sprawy łączy jedno pojęcie: „wróg”. Polacy okopali się po dwóch stronach barykady i nie ma łatwiejszego sposobu aby zachęcić ich do wydania pieniędzy jak sformułowanie zakazu przez przeciwną stronę.
– W przypadku WOŚP-u możemy podkreślić również to, że jesteśmy narodem zdolnym do zrywów. Kiedyś mieliśmy powstania, od ponad 20 lat takim naszym „pokojowym” zrywem jest WOŚP. Ciężko jest nas nakłonić do robienia czegoś systematyczne – przekonuje Walczak.
Według eksperta Melting Pot jesteśmy w okresie, w którym wyraźnie wyodrębniły się dwie strony barykady. – Członkowie obu obozów napędzani są emocjonalnymi hasłami. Daje nam to ciekawy dyskurs między stronami, w który bardzo prosto się uwikłać – tłumaczy. O tym, że rzeczywiście jest to banalnie łatwe mogliśmy zaobserwować na przykładzie pizzeri Da Grasso. Na pudełku dostarczonym osobom okupującym Sejm dopisano flamastrem słowa poparcia co wywołało burzę w mediach społecznościowych.
Mobilizacja poprzez wskazanie przeciwnika, którego chcemy zwalczyć albo coś mu udowodnić od lat jest stosowana przez prywatne firmy. Na każdym rynku występuje marka dominująca (lider) i aspirująca (challenger), która opowiada się w kontrze do większego rywala. – Mamy tu przykład McDonald'sa, który wysyła komunikaty neutralne, skierowane do jak najszerszej grupy odbiorców i Burger Kinga. Ta druga sieć opiera swoją komunikację na byciu w kontrze do swojego rynkowego rywala – mówi ekspert.
Walczak zauważa również podobne działania na polskim rynku. Jego zdaniem z podobnym mechanizmem mieliśmy do czynienia w przypadku Aliora i reklamy pod hasłem: „Wyższa kultura bankowości”. Bank odcina się w niej od reszty zepsutego i zdemoralizowanego systemu bankowego. Stawia się więc w opozycji do największych graczy na rynku.
– Na podobnej zasadzie działają np. wegańskie restauracje. Oni postępują niehumanitarnie, bo jedzą mięso – my jesteśmy inni – opowiada Walczak.
Krytykujący WOŚP politycy i dziennikarze nie mogli więc sprawić inicjatywie Owsiaka większego prezentu. Zmasowana fala hejtu, który od kilku dni lał się obficie z telewizji i internetu, sprawiła, że zwolennicy Orkiestry jeszcze mocniej okopali się na swoich pozycjach. I głębiej sięgnęli do kieszeni.