Nerwowa końcówka tygodnia w portalu Wykop.pl. Wystarczy wejść na stronę główną, by doświadczyć wysypu informacji i linków, tzw. „znalezisk”, które w tytule mają słowo „murzyn”. Linki prowadzą do najróżniejszych tekstów informacyjnych, klipów na portalu YouTube czy notatek wrzuconych przez użytkowników.
- Nie po raz pierwszy użytkownicy naszego portalu probują zbuntować się przeciwko działaniom moderatorów – mówi INN:Poland Michał Białek z zarządu firmy. – Źródłem całej sytuacji było to, że jedno z zamieszczonych przez użytkowników „znalezisk” zawierało niecenzuralne treści związane z kwestiami rasowymi. Treść ta została usunięta. To się nie do końca spodobało, nastąpił więc bunt użytkowników – tłumaczy nam menedżer. Zalew tekstów ze słowem „murzyn” w tytule miał być demonstracją tego niezadowolenia.
Tradycja buntów na Wykopie ma już dobrych kilka lat. Najsłynniejszym była „afera zbożowa”, czyli spór „mirków” - jak lubią mówić o sobie użytkownicy Wykopu – z moderatorką używającą nicka Elfik32. W wyniku jej interwencji na stronach serwisu, w sieci zaczęto powielać zdjęcia z rozbieranej sesji fotograficznej na polu zboża, w której wzięła ona udział. Aluzją do tej akcji miały być „znaleziska” ze słowem „zboże” w tytule, od których zaroiło się na stronie głównej serwisu.
Po kilku dniach zmagania się ze „zbożową” tematyką, zalewającą strony serwisu, administratorzy poszli po najprostszej linii oporu i otagowali słowo „zboże” jako zabronione. „Mirki” odpowiedziały hasłem „beton” - strona główna Wykopu zaczęła przypominać serwis dla branży budowlanej.
Powtórkę z rozrywki „mirki” zafundowały administratorom portalu pod koniec 2015 roku, kiedy to Wykop postanowił wprowadzić na strony nowy odtwarzacz video, poprzez który odtwarzane były materiały video z portalu YouTube, umieszczane jako „znaleziska”. Nowe oprogramowanie nie spodobało się wykopowiczom. – Przywróćcie player YT, bo szlag ludzi trafi – wzywał jeden z nich. – Przydałby się jakiś strajk. Wyjdźcie ludzie na główną i krzyczcie – dorzucał. Apel nie pozostał bez echa: w ciągu kilku kwadransów stronę główną zalały materiały dotyczące serwisu YouTube.
Kilka miesięcy temu „mirki” zmiażdżyły jeszcze inną inicjatywę portalu – wywiad AMA (ask me anything) z Jarosławem Sokołowskim ps. Masa. Urządzanie czatu ze świadkiem koronnym, pozującym na celebrytę, zostało uznane przez „mirki” za promowanie przestępcy. Fala krytyki nie miała jednego leitmotywu – choć słowo „masa” powtarzano dosyć często.
– „Mirki” nie są przypadkową grupą: znają się, spędzają czas razem, współorganizują imprezy, pomagają sobie. Tworzą społeczność – opowiadał nam Michał Białek. – Wykop wyrósł na środowisku związanym z IT. Ale z czasem wyrósł poza nie i dziś sięga znacznie, znacznie dalej – opisuje Białek. To na nich zbudowana jest potęga portalu, zatem żaden poważny konflikt ze społecznością wykopowiczów raczej nie chodzi w grę. Tym ciekawszym doświadczeniem może być obserwowanie, jak portal radzi sobie ze swoimi – być może nieco narowistymi – użytkownikami.
– Trzeba pamiętać, że dla wielu osób udział w takiej aferze to głównie zabawa i szansa na dostanie się ze swoim znaleziskiem na stronę główną, a co za tym idzie – również podbudowanie swojej pozycji w rankingu – tłumaczy czwartkowe zamieszanie Białek w rozmowie z INN:Poland. – Do akcji bardzo często dołączają osoby, które nie znają przyczyn afery, nie do końca wiedzą, o co w niej chodzi, ale widzą na stronie głównej wiele znalezisk o mocno zbliżonej tematyce, to ich zachęca do podobnych działań – kwituje.
Jego zdaniem nie jest to szczególnie szkodliwe dla serwisu. – Kiedyś nawet sami zastanawialiśmy się nad wprowadzeniem dni tematycznych na Wykopie – informuje nas menedżer. – Dlatego też nie widzimy potrzeby podejmowania szczególnych działań. Ograniczamy się jedynie do moderowania treści niezgodnych z regulaminem serwisu, które zostały zgłoszone nam przez użytkowników. A gdy afera znudzi się Wykopowiczom, znów zagoszczą bardziej zróżnicowane znaleziska – podsumowuje.