Wicepremier i minister finansów Mateusz Morawiecki (świadomie lub nie) przypisuje sobie dokonania poprzednich rządów, a na dodatek regularnie myli deficyt budżetowy z deficytem finansów publicznych po to, by udowodnić swoje tezy.
Podczas niedawnego wywiadu w TVN 24 Morawiecki dowodził:
– Deficyt budżetowy powoduje, że każdorazowo dodaje się deficyt do długu i ten dług rośnie. My w tej chwili mamy ten deficyt na poziomie 2,4 proc., czyli ok. 46 – 47 miliardów. Jak na nasze standardy – bardzo nisko. Wie pan jaki był deficyt w 2009 roku, kiedy rządziła Platforma Obywatelska, a to było 8 lat temu, kiedy wartość pieniądza była niższa? 99 miliardów. My mamy 46 – 47. A jaki był w 2010 roku? 110 miliardów.
Sęk w tym, że swój wywód Morawiecki zaczyna od oceny wysokości deficytu budżetowego, a potem płynnie przechodzi do podawania danych dotyczących deficytu finansów publicznych. Są to dwa różne pojęcia. Pierwsze dotyczy deficytu w budżecie centralnym, do drugiego włącza się m.in. deficyty w budżetach samorządów.
W 2010 roku deficyt budżetowy był niższy niż obecnie, więc teza Morawieckiego jest chybiona. Natomiast deficyt finansów publicznych faktycznie był bardzo wysoki. Wynikał jednak w dużej mierze z bardzo dużej ilości inwestycji samorządowych, finansowanych z funduszy unijnych. Samorządy musiały jednak w nich partycypować, więc skala ich zadłużenia była w tym okresie bardzo wysoka.
Kolejnym zderzeniem Morawieckiego z faktami była jego deklaracja dotycząca wpływów z VAT.
– Luka podatkowa, którą odziedziczyliśmy po naszych poprzednikach, to jest około 50 miliardów. Na razie udało nam się uszczelnić 15, do końca roku będzie to 20, może 25 miliardów – stwierdził.
Tymczasem w zeszłym roku napłynęło do budżetu o 3,5 mld zł więcej z tytułu VAT niż w 2015 roku. Na początku tego roku zanotowano olbrzymi wzrost wpływów z tytułu tego podatku, wyniósł on jednak 9,6 mld zł i w dużej mierze był wynikiem opóźnień w zwracaniu przedsiębiorcom nadpłaconego VAT-u. Prognoz dotyczących o 20 czy 25 mld większych wpływów z VAT w tym roku nie potwierdza samo Ministerstwo Finansów.
Na koniec wicepremier Morawiecki pochwalił się, że zrobił z Polski potęgę motoryzacyjną, przytaczając choćby przykłady inwestycji Daimlera w Jaworze czy rozpoczęciu produkcji Volkswagena Craftera pod Poznaniem. Ta pierwsza dopiero się rozpoczyna i będzie gotowa za kilka lat. Druga z kolei ruszyła w 2014 roku, więc Morawiecki nie miał z nią nic wspólnego, oprócz faktu, że produkcja aut ruszyła w 2016 roku, czyli już za jego kadencji.