Pojawiło się dotychczas wiele teorii, które sugerują, że wstrzemięźliwość seksualna wpływa pozytywnie na naszą produktywność i aktywność intelektualną. Prof. Zbigniew Lew-Starowicz przekonuje w rozmowie z INN:Poland, że jest odwrotnie.
– Testosteron jest pewnym paliwem energetycznym, w tym również dla mózgu. Osoby, które mają hipolibidemię, a więc za małe libido, są bardziej senne i mniej błyskotliwe. W większym stopniu dotyczy to mężczyzn, bo u nich testosteron ma większy wpływ na intelekt niż w wypadku kobiet. Niedobór testosteronu, wiążący się ze spadkiem libido, odbija się bardziej negatywnie na aktywności intelektualnej mężczyzn – tłumaczy.
Zapytany o teorie, które sugerują, że należy przekierować energię seksualną na inne dziedziny życia, odpowiada. – Przypomina mi to pewną pracę habilitacyjną z czasów stalinowskich. Jej autorem był pewien pułkownik o stopniu profesora, którego pracy nikt w Polsce nie chciał przyjąć. Bronił ją więc w Leningradzie. Nazywała się „Zwiększenie aktywności bojowej wojsk pancernych w wyniku wstrzemięźliwości seksualnej” – mówi z ironią.
Wskazuje jednak na wyjątkowe przypadki osób, które są w stanie osiągnąć wysoką aktywność intelektualną, mimo braku zaspokojenia potrzeb seksualnych. – Osoby, które się nie masturbują i nie uprawiają seksu, mogą bardzo nakręcać się intelektualnie w walce ze swoją obsesyjnością seksualną. A nieliczni – podkreślam nieliczni – mogą to sublimować. U joginów i mistyków buddyjskich, którzy żyją w prawdziwym celibacie, aktywność intelektualna potrafi być wysoka. Jest to jednak dane niewielu. Nie jest to znane zjawisko populacyjne i nawet wśród osób, które wybierają życie w celibacie, mamy tylko niewielką grupę, która osiąga tego typu uzdolnienia transformacyjne – przekonuje.
– Im większe libido, tym większa aktywność fizyczna i intelektualna, ale i duchowa. Przyjrzyjmy się biografiom wielkich świętych, jak na przykład Ignacego Loyoli, który był przecież rycerzem. Św. Jan od Krzyża był temperamentny, św. Franciszek z Asyżu no to też był dobry kotek w młodości – dodaje.
Od razu więc narzuca się myśl, że wysokie libido pomaga w karierze. Prof. Zbigniew Lew-Starowicz zgadza się z tym. – Jest potwierdzone, że np. wybitni biznesmeni, ludzie, którzy osiągają sukcesy w wielu dziedzinach – ekonomicznych, sportowych, naukowych – cechują się wysokim poziomem libido. Nie wnikamy, co oni z tym poziomem libido robili, czy np. realizowali je w stałym związku, co jest bardzo chwalebne, czy też mnożyli kochanki – podsumowuje.
Anna Golan, seksuolog, psycholog i psychoterapeuta, zapytana, czy libido wpływa na sukcesy zawodowe, wskazuje na inną rzecz. – Jest to bardzo prawdopodobne, pod warunkiem, że zachowana jest pewna norma. Może być jednak tak, że ktoś w innych sferach życia nie jest tak aktywny jak w seksie, co wskazuje na brak równowagi. Ale jeżeli mówimy o normie, o dobrze funkcjonującej osobie, to tak – jest prawdopodobne, że będzie ona bardziej aktywna i będzie ona poprzez tę aktywność odnosiła większe sukcesy – wyjaśnia.
Arkadiusz Bilejczyk, będący psychologiem, psychoterapeutą i seksuologiem klinicznym, wyraża się w podobnym tonie na temat korelacji między zaspokojeniem seksualnym a działaniami intelektualnymi. – Jeśli spojrzymy na poziom ogólnej satysfakcji z życia, to na pewno osoby, które dbają o zaspokajanie popędu seksualnego w zdrowy sposób (tzn. taki, gdzie zachowań seksualnych nie jest ani za dużo, ani za mało), czują się lepiej – stwierdza.
– Jeżeli ktoś jest sfrustrowany z powodu głodu, to trudniej jest mu się skupić na innych rzeczach i koncentruje się na jego zaspokojeniu. Podobnie może być w wypadku niezaspokojonych potrzeb seksualnych, co utrudnia skoncentrowanie się na zadaniach intelektualnych – konkluduje.