Informacja jest tak sucha, jak to tylko możliwe: „Komisja Nadzoru Finansowego z dniem 2 czerwca 2017 r. jednogłośnie zawiesiła działalność Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej Nike oraz postanowiła wystąpić do właściwego sądu z wnioskiem o ogłoszenie upadłości tej spółdzielczej kasy”. Zdaniem krytyków system SKOK-ów kosztował nas już kilka miliardów złotych, kilkakrotnie więcej niż afery takie, jak Amber Gold.
Sprawozdania Komisji Nadzoru Finansowego czyta się, jak kronikę zapowiedzianego upadku. Weźmy pierwszy slajd raportu KNF, podsumowujący wydarzenia ubiegłego roku w sektorze SKOK. „W okresie 3 lat (2013-2016) sprawowania przez KNF nadzoru nad sektorem SKOK: działalność 7 kas została zawieszona (…), 6 kas zostało przejętych przez banki, 1 kasa została przejęta przez inną kasę, 2 kasy połączyły się po uzyskaniu zgody KNF. Liczba kas prowadzących działalność na koniec 2016 r. zmniejszyła się o 15 – do 40”.
Z systemu SKOK ubyło 426 mln zł aktywów, depozyty zmniejszyły się o 32 mln zł. Ubyło kas, pracowników, placówek, klientów – wylicza Komisja. Rosną tylko straty: z 25 mln zł w 2015 r. do 116 mln w 2016 r. I niewątpliwie, ujmę poniósł też wizerunek kas – jako niezależnej, oddolnej, uczciwej bankowości, dalekiej od korporacyjnych standardów wielkich światowych banków, wyprowadzających zyski z Polski.
Do wyliczonych w raporcie danych należałoby bowiem dorzucić jeszcze trzy SKOK-i, które padły w tym roku: Wielkopolski, Twoja SKOK i właśnie Nike. Choć w przypadku tej ostatniej Kasa Krajowa SKOK protestuje, że nie wykorzystano wszystkich możliwości naprawczych. „Do tej pory ratowanie SKOK-ów kosztowało Bankowy Fundusz Gwarancyjny już ponad 3,4 mld złotych (z 11 mld zł, jakie banki przez lata odłożyły w BFG)” - kwituje tygodnik „Newsweek”. W innych komentarzach można znaleźć jeszcze wyższe, przekraczające 4 mld zł kwoty. A wszystkich przebija były wicepremier i minister finansów, Leszek Balcerowicz. „Łączne straty w układzie SKOK sięgają 5 mld zł. To zdecydowanie największa afera finansowa po 1989 roku” - pisał pod koniec maja na Twitterze Balcerowicz.
W ramach tego jednego wpisu Balcerowicz powiązał też SKOK z Prawem i Sprawiedliwością, wytykając, że twórcą i wieloletnim prezesem Kasy Krajowej był senator PiS Grzegorz Bierecki (we władzach Fundacji Wspierania Ubezpieczeń Wzajemnych, według "Gazety Wyborczej" związanej ze SKOK, jest też Jarosław Bierecki, starszy brat Grzegorza i radny PiS w pomorskim sejmiku), że główny ekonomista SKOK Janusz Szewczak to poseł PiS. Mógł jeszcze dodać, że osobą bardzo zaangażowaną w swoim czasie w powstawanie spółdzielczej bankowości nad Wisłą był prezydent Lech Kaczyński.
Definitywne wyjaśnienie sytuacji musi jednak poczekać. Póki co jednak, trudno mówić o jakichkolwiek „aferalnych” związkach polityków z upadłościami, jakie odnotowujemy w ostatnich latach. Ba, Krajowa Kasa SKOK dementuje też stwierdzenie, że jest "finansowym zapleczem jakiejkolwiek partii politycznej". Nie ma też większych szans na powstanie jakiejś „spec-komisji w sprawie SKOK”, jak postulują niektórzy publicyści. Co jednak nie oznacza, że za kilka lat – po potencjalnej zmianie na szczytach władzy – nie staniemy się świadkami nowego reality-show, jak w przypadku afery Amber Gold.
źródło: Newsweek, Bankier, Komisja Nadzoru Finansowego