Polskę zelektryzowała wiadomość o fantastycznym sukcesie finansowym Słupska pod wodzą Roberta Biedronia. Gigantyczną dziurę budżetową w wysokości 20 mln zł z 2014 roku przeobraził w 28 mln zł nadwyżki i ogłosił koniec zaciskania pasa. To nie jedyny cudotwórca. Poznajcie Wadima Tyszkiewicza.
Już w czerwcu z zakładanej nadwyżki 2,5 mln zł miasto ma około 5 mln, dowiadujemy się w urzędzie miasta Nowej Soli. Nadwyżka pójdzie jednak na spłatę kredytów. W rozmowie z Wadimem Tyszkiewiczem zapytaliśmy go o składniki ogromnego sukcesu miasta w likwidacji bezrobocia i przyciąganiu inwestorów.
Wadim Tyszkiewicz może być wzorem dla każdego prezydenta miasta w Polsce. W rankingu Newsweeka na najpopularniejszego prezydenta zdobył trzecie miejsce. W miejskich wyborach regularnie dostaje zawrotną liczbę około 80 procent głosów. Ale nie ma się czemu dziwić. Gdy w 2002 roku został po raz pierwszy prezydentem Nowej Soli, bezrobocie wynosiło ponad 40 proc. Dziś jest prawie 6 razy niższe, nie przekracza 7 procent.
W Nowej Soli powstaje w tej chwili 10 dużych fabryk. Ale początki nie były tak różowe, opowiada Wadim Tyszkiewicz w rozmowie z INN:Poland. – Nie mamy żadnej bazy jak np. Sopot. Nowa Sól była miastem przemysłowym. Po 1989 roku po prostu wszystko u nas padło: był brud, smród i przestępczość. Bezrobocie było na astronomicznym poziomie 42 procent – opisuje trudne początki transformacji ustrojowej.
Tyszkiewicz postawił sobie więc za główny cel odbudowę gospodarki. Ale dlaczego inne miasta bankrutują, a cud gospodarczy wydarzył się akurat w 40-tysięcznej Nowej Soli? – Ja po prostu bardzo, bardzo chciałem – zaczyna.
Przecież to banały, dopytujemy się. – Mam jedną dobrą radę dla przedsiębiorców: żeby wygrywać, trzeba umieć przegrywać. Ja też na początku tylko przegrywałem. Nie udało nam się z brytyjskim Bridgestone, największym producentem opon na świecie, który chciał postawić w Nowej Soli fabrykę. Podobnie było z innym gigantem, ASUS-em. Bardzo to przeżyłem. Ale nauczyło mnie to jednego. Walki do końca. Jeździliśmy wszędzie, gdzie się dało, by znaleźć inwestora: na targi do Monachium, do Warszawy, Krakowa, do Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Nie zrażaliśmy się niepowodzeniami, podejmowaliśmy po 5-6 prób. Łącznie były ich tysiące – tym razem już nas przekonał.
– Ludzie śmiali się z nas, mówili pogardliwie, a co to jest ta zapyziała Nowa Sól? – śmieje się. Tyszkiewicz za każdym razem musiał więc podejmować karkołomne zadanie przekonania inwestora. – Mówiłem: to właśnie moje miasto jest najlepszym miejscem do inwestowania na świecie – znowu banał?
Gdy jednak dopytujemy Tyszkiewicza o konkrety, zaczyna je wreszcie wymieniać. – Mieliśmy tereny, na których pasły się krowy. Musieliśmy zaryzykować finansowo, uregulować sprawy własnościowe, odkupić tereny od agencji rolnych. Ja też ryzykowałem politycznie, przecież, gdyby się nie udało, wywieźliby mnie na taczkach – opowiada.
Tyszkiewicz dopiął swego. Przewagą Nowej Soli nad innymi miastami jest to, że dostarcza firmom uzbrojonych, gotowych do inwestycji "na już" terenów. Przyciągnął mnóstwo firm, np. Karton-Pak, nowosolskie przedsiębiorstwo z ponad 90-letnią tradycją, które zainwestowało w fabrykę w miejscowej strefie ekonomicznej. Dziś to jeden z najważniejszych europejskich graczy na rynku produkcji opakowań, który obsługuje największe światowe koncerny i posiada najnowocześniejsze linie technologiczne w Europie. Strefa ekonomiczna to duży atut Nowej Soli. Miasto daje firmom wybór. Mogą oni dołączyć do jednej z dwóch, każda ma ponad 100 hektarów.
Wymienia jeszcze jedną receptę na sukces. – Nie napalamy się na jedną, wielką firmę, tylko spokojnie dywersyfikujemy inwestycje. Lepiej mieć 15 mniejszych przedsiębiorstw, które zatrudnią po 200 osób, niż jedną, która da pracę 3000 osób. To znacznie bezpieczniejsze – mówi.
Firmy, które zdecydują się na inwestycje w Nowej Soli, są zwolnione przez pierwszy rok z podatków. A w kolejnych latach za każde miejsce pracy dostają zwolnienie z 2 tys. zł podatku rocznie. Czyli jeśli inwestor zatrudni 100 pracowników, oszczędza na podatkach 200 tys. zł.
Z pewnością miastu dziś pomaga renoma, której się dorobiło dzięki konsekwentnej, ciężkiej pracy. – Marka Nowej Soli jest bardzo ważna. Dziś wszyscy nas znają – potwierdza Tyszkiewicz.
Nowa Sól ma też sposób na rynek pracownika, czyli tych, którym po prostu nie chce się pracować. Zakupiło 27 ekologicznych autobusów. Będzie nim dowozić pracowników w promieniu 50 km od miasta do miejscowych zakładów pracy.
Inny duży inwestor, którym chwali się Tyszkiewicz, to Gedia, producent podzespołów i karoserii dla takich marek samochodowych jak Audi, BMW, Ford, Fiat, Opel, Porsche i wielu innych. – Zwiększyła zatrudnienie z 500 do 1800 osób, odkąd ma u nas fabrykę – mówi w rozmowie z INN:Poland.
A jakie są widoki na przyszłość? Tyszkiewicz zwalniać nie zamierza. Niebawem do miasta zawita kolejny inwestor, duńska firma z branży spożywczej, która zatrudni 500 osób.