Pisaliśmy już o tym, jak zostali oszukani Robert i Anna Lewandowscy. Wpłacili pieniądze – 100 tysięcy złotych – w internetowej zbiórce na “leczenie oczu chorego Antosia”. O tym, że zbiórka okazała się wielkim oszustwem, otwarcie informuje portal Zrzutka. Jednak jej skala jest bardzo duża, dotychczas Polacy wpłacili 500 tys. zł, mówi nam Tomasz Chołast ze Zrzutki. Rozmawialiśmy też z samym organizatorem zbiórki, Michałem Sinieckim.
O tym, że chory na siatkówczaka Antoś nie istnieje, poinformowała Paulina Szubińska-Gryz, która prowadzi stowarzyszenie Neuroblastoma Polska, pomagające dzieciom cierpiącym na rzadkie choroby, w tym na siatkówczaka. Powiedziała, że w Polsce na siatkówczaka choruje około 30 osób rocznie. Tymczasem zarówno w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka, jak i w szpitalu w Krakowie-Prokocimiu, jedynych placówkach, gdzie leczy się tę chorobę, nikt nie słyszał o Antosiu. To po interwencji Szubińskiej-Gryz portal zrzutka.pl zawiadomił prokuraturę.
O sprawie poinformowała też fundacja SiePomaga, której eksperci przyjrzeli się akcji prowadzonej na portalach zrzutka.pl i pomagam.pl.
Akcja była oznaczona hasztagiem #bojesieciemnosci i zyskała spory rozgłos w mediach społecznościowych. Firmy, instytucje, celebryci, dziennikarze chętnie szerowali prośbę o pomoc ojca “chorego Antosia”. Wśród znanych ludzi, którzy wsparli zbiórkę, byli poza małżeństwem Lewandowskich m.in. Katarzyna Zielińska, Modest Amaro, Maciej Orłoś, Katarzyna Bujakiewicz, Roman Kołtoń czy Sergiusz Ryczel.
– W dniu jutrzejszym tj. piątek, 30 czerwca 2017 roku, o godzinie 23:59 definitywnie kończy się zbiórka pieniędzy na rzecz mojego Antosia. Na daną chwilę brakuje jeszcze około 70 tysięcy złotych. Z naszej strony robione jest wszystko, aby zdobyć brakujące środki pieniężne. Przeszliśmy długą i krętą drogę. W tym ostatnim dniu zbiórki nie możemy się poddać – angażująco apelował "ojciec Antosia".
– Jeżeli byłaby szansa, aby wpłacić dowolne środki, przekazać informację dalej, rozsyłając wiadomość z apelem wśród rodziny, znajomych, udostępniając informację w mediach społecznościowych - będę dozgonnie wdzięczny i zobowiązany! To dla nas bardzo ważne. Razem możemy zdecydowanie więcej! Już tak niewiele pozostało! – pisał “ojciec chorego Antosia”.
Wiadomości podpisywane były jako „Tadeusz Rudzki”, który miał być ojcem chorego dziecka. Siniecki zapytany wprost, czy pisał wiadomości do celebrytów w imieniu rodziców, odpowiedział: „Można tak powiedzieć”. Dziennik “Fakt" opublikował nawet “wywiad” z rodzicami chorego Antosia.
Na jednym z portali zebrano ponad 500 tys. zł, na którą to kwotę zrzuciło się łącznie 6,5 tys. internautów. Fundacja “SiePomaga” oraz Instytut Ochrony Praw Konsumentów określili jednoznacznie sprawę jako oszustwo.
Okazuje się, że za całą akcją stoi 23-letni Michał Siniecki, dla którego “charytatywna” działalność to nie pierwszyzna. Jak ustalił portal Wirtualnemedia.pl, 19-letni Siniecki w 2013 roku organizował biletowaną imprezę charytatywną w Gorzowie Wielkopolskim pt. “People Help Children". Na organizację wydarzenia pieniądze wpłacały lokalne firmy. Pieniądze ze zbiórki trafiły na jego prywatne konto bankowe. Impreza jednak nigdy się nie odbyła, co Siniecki wyjaśniał “obawą o pogodę wielu zainteresowanych gorzowian”. Wiele osób do tej pory domaga się zwrotu pieniędzy za bilety. – Organizacja tego wydarzenia mnie przerosła. Pieniądze za bilety zostały zwrócone, tak samo jak pieniądze od sponsorów – zapewniał w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Siniecki.
Siniecki to człowiek znikąd. Jak twierdził, "obraca się w świecie showbiznesu", m.in. reprezentował interesy Michała Koterskiego. Powołuje się także na znajomość z dziennikarzami Krzysztofem Stanowskim czy Romanem Kołtoniem, a także muzykiem Zbigniewem Hołdysem, choć jak zastrzega, nie wie, czy oni go pamiętają. Do sprawy na Twitterze zdążył się już odnieść Krzysztof Stanowski.
Rozmawialiśmy z Michałem Sinieckim. Powiedział nam, że zwróci pieniądze wszystkim, którzy wpłacili na zbiórkę. Pytamy, dlaczego chce je zwracać i czy przyznaje się do oszustwa. – Nie odpowiem na to pytanie, wszystko będzie w oświadczeniu, które wydam w przyszłym tygodniu. Moja zbiórka z 2013 roku na imprezę charytatywną była jak najbardziej uczciwa, przywoływanie tamtej sytuacji to pieprzenie głupot i szukanie sensacji, łączenie na siłę sprawy Antosia z imprezą charytatywną. Nie chcę dłużej rozmawiać. Jestem już na skraju wyczerpania psychicznego i fizycznego, dostaję setki wiadomości z wulgaryzmami i groźbami. “Będziesz martwy" – to najłagodniejsza z nich” – powiedział w rozmowie z INN:Poland.
Pytaliśmy, skąd się w ogóle wziął w showbiznesie. Odpowiadał wymijająco, powiedział nam tylko, że pomagał Michałowi Koterskiemu "reklamowo". Na pytanie, jak Koterski go wypatrzył, nie chciał odpowiedzieć, tak samo jak na inne, o wykształcenie w tym kierunku. – Nie będę odpowiadał na pytania dotyczące mojego życia osobistego – skwitował.
– Nie przypominam sobie, by ten człowiek kiedykolwiek reprezentował Michała Koterskiego. Jeśli nawet coś było, to góra kilka zleceń, ale to z pewnością nic poważnego, żadna stała współpraca – dowiadujemy się w agencji artystycznej “Ministerstwo Gwiazd”, które reprezentuje Michała Koterskiego.
Czy chory Antoś w ogóle istnieje? – Nie mogę potwierdzić, nie mogę zaprzeczyć. Nie mogę udzielić informacji, czy rodzice zwrócili się do mnie o pomoc – mówił Wirtualnym Mediom Siniecki. Jak twierdzi, zwrócił już pieniądze Lewandowskim.
– Organy ścigania działają bardzo szybko i niebawem będzie coś w tej sprawie wiadomo. W tej jednej akcji #bojesieciemnosci zostało zebranych 504 205 zł – mówi nam Tomasz Chołast z serwisu zrzutka.pl.
Pytamy Chołasta, jak to możliwe, że nikt od lutego 2017 r. się nie zorientował, że zbiórka może być oszustwem. – O podejrzeniach siepomaga.pl Zrzutka.pl dowiedziała się dopiero w ostatni piątek, tj. 07 lipca, o 18.00, w już dzień później 08.07.2017 akcja została zablokowana.
A co sprawiło, że nikt ze znanych ludzi wspierających akcję i innych tysięcy pomagających nie powiedział "sprawdzam"? – Ludzie dobrze się z tym czują, jak pomagają. Zabijają wyrzuty sumienia, to tak jak wrzucić złotówkę żebrakowi. A kiedy organizator może potem pokazać: zobaczcie, wsparł mnie ten i ten celebryta czy znany dziennikarz, zaufało mi tylu ludzi, wszystko toczy się jak lawina i łatwo nabrać kolejne osoby. To efekt śnieżnej kuli – opowiada.
– Na platformie dotychczas działał system chroniący przed wyłudzeniami i nieuczciwymi osobami, który sprawdził się w 43 tysiącach zbiorek - na który składa się kilka metod weryfikacji i zabezpieczeń, a także możliwość zgłaszania nadużyć przez użytkowników – deklaruje Chołast w rozmowie z INN:Poland.
– Pracujemy nad akcją #madrzepomagam, zaprosimy do niej nie tylko pokrzywdzonych celebrytów i inne platformy, ale również społeczność, aby wyczulić ją na oszustów i wychwytywać szybciej wszelkie nieprawidłowości. Również dlatego, by informować siebie między platformami o oszustach, bo o tym siepomaga wiedziało już na początku roku. Gdybyśmy mieli wspólną platformę, można byłoby uniknąć tego, co zaszło – kończy.