O tym, że na rynki państw naszego regionu globalne koncerny rzucają produkty nie dorównujące jakością swoim odpowiednikom z Zachodu, plotkowano już od dawna. Badacze prześcigają się w analizach tego, co znajdziemy na sklepowych półkach: tyle że za każdym razem wnioski z takich analiz są inne. Słoweńcy nie stwierdzili nieprawidłowości, Słowacy doszukali się mniej lub bardziej znaczących różnic w co drugim produkcie. Polacy żyją wątpliwościami, choć już np. minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel uznał, że nad Wisłą nie mamy z jakością żywności jakiegoś poważnego problemu.
Nie znaczy to jednak, że rząd Beaty Szydło ma zamiar zasypiać gruszki w popiele. W zeszłym tygodniu zapadła wspólna decyzja państw Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry) o uchwaleniu wspólnego stanowiska w sprawie jakości produktów spożywczych sprzedawanych na lokalnych rynkach. Jak twierdzi premier Beata Szydło, w tej sprawie państwa wyszehradzkie zgodnie oczekują interwencji Brukseli.
– To bardzo ważna sprawa, dotycząca nie tylko naszych wytworów, możliwości naszych producentów rolnych, naszych handlowców, ale przede wszystkim zdrowia naszych obywateli – kwitowała szefowa rządu.
Liderzy państw Grupy uznali, że inicjatywę ma pilotować jeden z nich – premier Słowacji Robert Fico. Ten przyjął zadanie z entuzjazmem. – Temat ten zaczyna być nadzwyczajnym tematem politycznym – przekonywał podczas weekendowej konferencji prasowej w Bratysławie. – Zaczyna się to rozrastać w wielki międzynarodowy skandal, wyczuwam taką atmosferę w okolicznych państwach. Nie możemy akceptować, by z obywateli Republiki Słowackiej robiono obywateli jakiejś drugiej kategorii – dowodził Fico.
Koncerny bronią się, że różnice w składzie i proporcjach składników produktów są efektem dostosowania ich do potrzeb i gustów lokalnych konsumentów. Ten argument podzielała też do tej pory Komisja Europejska. Z deklaracji liderów Grupy Wyszehradzkiej, zwłaszcza słowackiego premiera, wynika jednak, że kraje Środkowej Europy są gotowe na rozważenie wprowadzenia jednostronnych blokad na produkty, które różniłyby się od swoich zachodnich odpowiedników.