
Reklama.
– Postępujące ocieplenie klimatu już teraz powoduje, że tego typu zdarzenia robią się coraz bardziej prawdopodobne – podkreśla prof. Malinowski w rozmowie z PAP. – O ile ludzie nie zmniejszą emicji gazów cieplarnianych w skali globalnej, takie nawałnice mogą zdarzać się w Europie nawet co kilka lat. Coraz cieplejsze klimat sprzyja ekstremalnym zdarzeniom meteorologicznym, dlatego można się spodziewać, że z biegiem czasu będzie rosła zarówno częstotliwość, jak i siła takich zjawisk – dowodzi.
Według niego, sierpniowa nawałnica to zjawisko tego samego rodzaju, co powodzie i tornada, do jakich doszło w ostatnich latach w Polsce. Ba, można rzec, że była ona stosunkowo łagodna: w skali Fujity (od 0 do 6 stopni) prędkość wiatru sięgnęła zaledwie stopnia 2. – Tymczasem już teraz możemy potwierdzić, że susze i powodzie zdarzają się częściej niż kilkadziesiąt lat temu – mówi naukowiec. Co gorsza, sezon na tego typu ekstremalne klęski żywiołowe wyraźnie się wydłuża.
To nie koniec. Problem w tym, że Polska jest przygotowana na takie zjawiska w minimalnym stopniu – i nie chodzi tylko o ubezpieczenie nieruchomości czy stan budynków. – W Polsce od lat nie prowadzi się kształcenia na kierunkach meteorologia i klimatologia, dlatego też w kwestii prognozowania pogody i zjawisk ekstremalnych Polska nie przystaje i nie ma szansy w najbliższych latach przystawać do dobrych standardów światowych – podkreśla badacz z UW. – Liczy się sprzet, ale najważniejsi są ludzie, doświadczenie, organizacja. W wielu krajach, m.in. Zachodniej Europy i USA, prognozy pogody są bardziej precyzyjne – kwituje prof. Malinowski.
źródło: PAP