Jak to możliwe? Przecież Note 8 kosztuje w przedsprzedaży 4299 złotych a S8 i S8 plus „tylko” 3500 – 4000 złotych? Tak, to prawda, żeby w pełni cieszyć się możliwościami Samsunga S8, trzeba wydać dodatkowe kilkaset złotych, inaczej jest po prostu telefonem. Potężnym i zaawansowanym technologicznie, ale tylko telefonem.
Co takiego warto mieć, by w pełni wykorzystać jego możliwości? Choćby specjalną przystawkę DeX. To niewielka stacja dokująca, z wyglądu przypominająca popielniczkę. Pozwala zamienić telefon w komputer stacjonarny. Do pełni szczęścia potrzebujemy jeszcze klawiatury oraz monitora.
Jeśli chodzi o to pierwsze, to w zupełności wystarczy nam sprzęt z supermarketu za 20 złotych. A jako monitor możemy wykorzystać nawet telewizor w domu czy hotelu. DeX czyni więc z Samsunga pełnoprawny komputer. Jasne, nie zbudujemy w ten sposób stacji do obróbki grafiki, ale w zupełności wystarczy do surfowania po internecie, pisania dokumentów etc. Czyli do normalnej pracy.
Sęk w tym, że Dex kosztuje ok. 600 złotych. Po doliczeniu go do ceny telefonu robi nam się 4100 – 4700 złotych. Tymczasem nowa polityka Samsunga zakłada dodawanie (w przedsprzedaży) stacji DeX do każdego nowego Note 8 – telefonu w każdym calu lepszego od mniejszego brata. Ergo – za 4300 złotych dostajemy nie tylko nowy telefon o ponadprzeciętnych parametrach, ale i stację dokującą oraz boski rysik wraz z mnóstwem zastosowań.
Nie mieliśmy jeszcze okazji sprawdzić możliwości Note 8, ten model został dopiero zaprezentowany na konferencji w Nowym Jorku. Ale jego specyfikacja techniczna nie pozostawia złudzeń – jest telefonem mocniejszym od S8 i S8 Plus. Ma choćby 6GB RAM-u, podwójny aparat fotograficzny sprzężony z oprogramowaniem pozwalającym na robienie naprawdę świetnych zdjęć. No i chowany w obudowie rysik. Spełnia on dodatkowe funkcje – pozwala na tłumaczenie wyrazów po ich zaznaczeniu, przeliczanie walut i jednostek miar. Jeśli działa tak dobrze, jak w tablecie Tab 3, to jest wart każdych pieniędzy.
W pakiecie dostajemy więc więcej i to za niższą cenę, niż w przypadku S8 lub S8 plus. Na dodatek Samsung dorzuca pakiet usług premium Guard. W jego ramach użytkownicy otrzymają dostęp do dedykowanej infolinii, zdalne wsparcie techniczne, opcję szybkiej naprawy telefonu ( maksymalnie do 2 godzin w wybranych punktach serwisowych) oraz dodatkowy rok gwarancji.
Wszystko to jest dostępne w przedsprzedaży, potrwa ona do 14 września. Jeśli chcesz mieć absolutnie topowy telefon, to nie kupuj teraz Samsunga S8. Zamów Note 8, poczekaj parę tygodni a dostaniesz coś lepszego w lepszej cenie.
Czy takie rozwiązanie ma wady? Ma, ale niewielkie. Jedna jest taka, że Note 8 to wielkie urządzenie, przekątna ekranu to aż 6,3 cala, to o pół cala więcej, niż S8. Po drugie – w Note 8 pozostaje znienawidzony przez użytkowników przycisk Bixby. To jedyny przycisk funkcyjny we flagowcach Samsunga, na sztywno przypisany do wirtualnego asystenta o tej samej nazwie. Nie da się go wyłączyć, choć mało osób ma ochotę z niego korzystać.