Na zachodzie Europy pracują dla największych, nad Wisłą pozostają praktycznie nieznani. ALAN Systems to firma informatyczna z Rybnika, która budowę swojej potęgi rozpoczęła od przyjęcia zlecenia, jakiego bały się zrealizować niemieckie i austriackie przedsiębiorstwa. Chwytając się nietypowych zleceń, w ciągu kilkunastu lat polska firma zwiększyła stan zatrudnienia z 3 do niemal 100 osób.
Początki tej historii sięgają zamierzchłego z punktu widzenia rozwoju technologii roku 1999. Andrzej Czajka rozdzielił się ze swoją żoną Aleksandrą, która wyjechała do pracy do Austrii. Zaczepiła się w potentacie komunikacyjnym – Tele2.
„Pomógł przypadek”
– Żona pracowała w Austrii, ja organizowałem firmę w Polsce, w Katowicach. W rozwoju pomógł nam czysty przypadek – opowiada Czajka. Kobieta wykorzystała swoje kontakty w niemieckim gigancie, a ALAN Systems dostał pierwsze zlecenie – na stworzenie elektronicznego systemu wystawiania faktur. Dzisiaj to oczywistość, w 1999 roku była to jednak mała rewolucja. Polska firma, która na rynku dopiero raczkowałam w walce o zlecenie, pokonała znacznie większych od siebie rywali. – Duże firmy programistyczne wycofały się wtedy z projektu twierdząc że jest zbyt skomplikowany do realizacji w tak krótkim czasie – wspomina przedsiębiorca.
Kontakty, które pomogły rozkręcić Czajce firmę, okazały się nieocenione również na dalszym etapie działalności. Jeden z byłych pracowników został szefem IT w internetowym bukmacherze Bwin i polecił swojego byłego pracodawcę. ALAN Systems we współpracy z grupą matematyków z Uniwersytetu w szwedzkiej Uppsali stworzył dla Austriaków system do wykrywania oszustów w rozgrywkach pokera. – Żeby zobrazować skalę warto dodać, że rozgrywano wówczas 120 partii na minutę – podkreśla Czajka.
Bwin korzysta z flagowego rozwiązania polskiej firmy – systemu Cream care, który pomaga w obsłudze klienta. Platforma jest w stanie błyskawicznie wyświetlić konsultantowi informacje o tym, kto się z nim kontaktuje i z jakimi problemami zgłaszał się do tej pory. Z jego pomocą bukmacher komunikuje się dzisiaj z 20 milionami osób z 25 państw świata.
Związek ze sportem rybnickie przedsiębiorstwo podtrzymało zresztą tworząc platformę e-commerce dla Deniza Ayetkina, sędziego piłkarskiego z Bundesligi.
Nietypowych zamówień było więcej. Jedna z berlińskich firm poprosiła na przykład o aplikację ezoteryczną dla wróżek i platformę, która łączyłaby je z klientami. – W ciągu miesiąca użytkownicy zadali około 200 tys. zapytań w trzech językach. Biznes naszego klienta rozwinął się na skalę światową – opowiada przedsiębiorca.
Jak znaleźć pracowników
ALAN Systems początkowo założony został w Katowicach. Jest prawdopodobnie jedną z niewielu firm, która w poszukiwaniu pracowników postanowiła...zmienić lokalizację swojej siedziby. Do Czajki zgłosił się bowiem informatyk z Rybnika, który powiedział, że ma wielu znajomych zainteresowanych tego typu pracą. Przedsiębiorca nie wahał się ani chwili – wynajął kilka pokoi i ruszył ich śladem. Pewną rolę grał również fakt, że w Katowicach umościło się kilka dużych informatycznych firm, a Czajka nie chciał tracić energii na podkradanie sobie załogi.
Kilkanaście lat później z tego zrządzenia losu korzysta jednak cała okolica. Firma stworzona od podstaw wypuściła przez ten czas rzeszę wyszkolonych informatyków i programistów, którzy pozakładali własną działalność gospodarczą w regionie, który wcześniej na nadmiar specjalistów w tej branży nie narzeka. Ale sam Czajka na szczególnie szczęśliwego z tego powodu nie wygląda.
– Branża IT jest wybitnie rynkiem pracownika i musimy się z tym pogodzić. Oczywiście wolałbym, żeby pracownicy zostawali z nami jak najdłużej, w praktyce wielu z nich po zdobyciu odpowiednio dużego doświadczenia decyduje się na zmiany – zauważa.
Na osoby, które decydują się jednak zostać w firmie na dłużej czeka nie lada gratka. ALAN System kupił swoim pracownikom 300-konnego Forda Mustanga, który służy do podróży służbowych.
W Polsce praktycznie nieznani
Mimo międzynarodowych sukcesów nad Wisłą rybnicka spółka jest niezbyt rozpoznawalna. W Polsce ALAN Systems zasłynął jak do tej pory z jednego dużego zamówienia. Na potrzeby kilkudziesięciu rybnickich przedszkoli stworzył system wejść i wyjść, który pomaga zorientować się, ile czasu dziecko spędza w murach placówki. Łączna wartość przetargu przekroczyła wówczas ledwo 270 tys. złotych.
– Firmy zachodnioeuropejskie więcej inwestują w infrastrukturę informatyczną, bo widzą w tym zysk. Wiedzą, że wspomagając się technologią mogą w dłuższym terminie zaoszczędzić duże pieniądze. W Polsce wciąż jest to mniej opłacalne – koszta pracownicze są u nas zdecydowanie niższe – opowiada Czajka. Dlatego inwestycje w infrastrukturę nie są u nas priorytetem. Śląski biznesmen nie zamierza jednak rezygnować z podboju i naszego krajowego rynku.