Analitycy z Ministerstwa Finansów i ZUS-u policzyli, że przez brak oskładkowania umów, budżet zakładu traci nawet 5 miliardów złotych rocznie. Dlatego zamierza objąć ubezpieczeniem dużo większą grupę pracujących – oznacza to, że wszystkie rodzaje umów cywilnoprawnych zostaną pod względem kosztów praktycznie zrównane z umowami o pracę.
Problemem, który został wzięty pod lupę jest częste wykorzystywanie przez pracodawców umów cywilnoprawnych, czyli umów zlecenie i o dzieło. Analitycy ustalili, że objętych jest nimi 4,6 mln pracowników. Polacy mają zarabiać w ten sposób około 40 mld złotych rocznie.
Resort finansów wyodrębnił sobie 5 grup, które korzystają na tym finansowo. Pierwsza, najliczniejsza, to pracownicy sezonowi. Drugą stanowi grupa ok. miliona osób, dla których umowy cywilnoprawne to główne źródło utrzymania. I to właśnie tę grupę reforma może dotknąć w największym stopniu. Poza nimi na umowach-zleceniach i o dzieło pracują także osoby, które mają etat, ale dorabiają sobie na kontraktach i przedsiębiorcy z własną działalnością gospodarczą, którzy zawierają umowy o dzieło i nie płacą od nich ZUS ani PIT.
ZUS proponuje, by objąć ubezpieczeniem grupę ok. 2 mln osób, które dorabiają na umowach o dzieło i nie płacą składek. Zakład chce także, by osoby za które firma odprowadza składki na umowie o pracę, nie były zwolnione z jej odprowadzania w momencie podpisania zlecenia z inną firmą. A to znacznie podniesie koszty zatrudnienia.