– W PiLabie pracuję na dwie zmiany. Od 7 do 17 mam zmianę polską. Po 17 zaczyna się amerykańska, która trwa tyle, ile jestem w stanie wytrzymać – tak opisuje swój dzień Krystian Piećko, jeden z współtwórców PiLab, polskiej firmy IT, która ma zamiar podbić świat. Ale też trudno się dziwić. – Jesteśmy na drugim z pięciu etapów drogi do zbudowania globalnej firmy – kwituje.
PiLab to dzieło Krystiana Piećko, Pawła Wieczyńskiego i Sergiusza Borysławskiego. Firma powstała w 2011 roku i wyspecjalizowała się w dosyć niszowej – ale lukratywnej – dziedzinie. Otóż, w PiLab powstało oprogramowanie DataWalk, które ma służyć do analizy zależności między danymi w wielkich zbiorach. DataWalk łączy gigantyczne ilości danych z rozmaitych zbiorów i przebija się przez wzajemne zależności, podsumowując je na grafach. W Polsce z tych rozwiązań korzystają już m.in. Warta, Ergo Hestia czy Uniqa – nasi lokalni potentaci branży ubezpieczeniowej. DataWalk pozwala np. wychwytywać próby wyłudzania ubezpieczeń.
Trudno się dziwić, że w ciągu sześciu lat PiLab rozrosło się do przedsiębiorstwa zatrudniającego sześćdziesiąt osób. Firma przyciągnęła też inwestorów z Ameryki – na liście są Gabe Gotthard, Kirk Bradley czy Chris Westphal, weterani branży IT. Inwestorzy wysupłali już równowartość 30 mln złotych, głównie za pośrednictwem New Connect i to pomimo faktu, że firma jest na razie na stratach. Kusi jednak potencjał przejawiający się m.in. w zarejestrowanych ostatnio patentach.
Piećko nie ukrywa, że chce zbudować firmę, która w swojej niszy rozdawałaby karty. A że big data jest od kilku lat jednym z najszybciej rozwijających się „pól” w IT, ma na to spore szanse.