Listonosze zaplanowali na dni 6-7 grudnia akcję protestacyjną.
Listonosze zaplanowali na dni 6-7 grudnia akcję protestacyjną. Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Reklama.
– Dlaczego Poczta Polska straszy pracowników? – dopytuje Zandberg na swoim profilu na Facebooku. – Straszenie pracowników zwolnieniami za to, że publikują w internecie informacje o warunkach pracy. Twierdzenie, że „każdy wpis, który godzi w pracodawcę jest z natury naruszeniem warunków umowy o pracę. Niedwuznaczna groźba, że firma będzie pozywać pracowników o odszkodowania – wylicza szef Partii Razem.
To podsumowanie tekstu, jaki miał pojawić się wśród komunikatów na firmowych stronach internetowych (w intranecie, na publicznie dostępnych stronach firmy próżno go szukać). Motywacją dla umieszczenia takiego materiału miała być „wzmożona aktywność niektórych środowisk antypocztowych w internecie”.
logo
Post Adriana Zandberga ze screenem ze stron PP. Fot. Facebook
Zandberg jest przekonany, że to próba zamknięcia listonoszom ust przed zaplanowanym na 6 i 7 grudnia strajkiem. – Poczta próbuje zniechęcić ich do protestu – komentował dla Wirtualnej Polski lider Partii Razem. – Robi to przy pomocy języka, którego nie powstydziliby się propagandziści z PRL. Pracownicy, którzy upominają się o godne warunki zatrudnienia, to „środowiska antypocztowe” – rozszyfrowuje.
– Takie straszenie, na dodatek w państwowej firmie, to naprawdę skandal. Kierownictwo Poczty najwyraźniej nie radzi sobie z sytuacją, w której do ciężkiej pracy za 2150 zł brutto nie ustawiają się kolejki. Pracowników brakuje, więc poczta powiększa im rejony. Listonosze twierdzą, że tak dużych obszarów nie da się obsłużyć. Mają dosyć złej organizacji pracy, przez którą spada jakość usług. Domagają się zwiększenia zatrudnienia i podwyżek, bo bez nich nikt nie wypełni wakatów – dorzuca Zandberg.
źródło: wp.pl