First minute zastępuje dziś last minute. Co ciekawe, na gigantyczną zmianę przyzwyczajeń w branży turystycznej wpływa sposób rezerwowania miejsc w samolotach.
Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, do niedawna last minute był nie tylko wygodną, ale i niesłychanie ekonomiczną opcją. Za relatywnie niewielką kwotę można było kupić ostatnie miejsca w dobrych hotelu, czy ciekawą egzotyczną wycieczkę. Biura, które nie wyprzedały wykupionego pakietu, chciały odzyskać w ten sposób przynajmniej część pieniędzy.
Teraz to już rzadkość. – Sposób kontraktowania miejsc w samolotach się zmienił – tłumaczy „GW” Sebastian Nasiłowski z Polskiej Izby Turystyki. – Obecnie zajmują się tym brokerzy lotniczy. Oni odsprzedają mniejsze pakiety touroperatorom. Ci wykupują np. 20, a jak sprzedadzą wszystkie, dobierają u brokera następne. W ofertach nadal zdarzają się propozycje last minute, ale zawierają one resztki, czyli hotele, którymi pozostali klienci nie byli zainteresowani – kwituje Nasiłowski.
Stąd popularność first minute. Pierwsze oferty pojawiają się już jesienią, ale okresem natężonych łowów staje się właśnie grudzień. – Wtedy najatrakcyjniejsze promocje dobiegają końca. Po Nowym Roku wciąż będą oferowane zniżki, ale nie pozwolą już tyle zaoszczędzić – cytuje eksperta gazeta. Na pocieszenie można dodać, że szanse na ciekawą wycieczkę mają jeszcze amatorzy samodzielnie organizowanych wyjazdów: po Nowym Roku zaczną się promocje tradycyjnych linii lotniczych, podczas których da się tanio kupić bilet lotniczy.