W środę prezes portu lotniczego im. Chopina przedstawił plany rozwoju lotniska. W tym samym czasie prezes Wizz Air zaprezentował plany przewoźnika na rok 2018.
Okazuje się, że te modele są sprzeczne. Prezes lotniska Chopina, Mariusz Szpikowski najchętniej widziałby tanie linie w Modlinie albo Radomiu. Ten drugi port ma zostać rozbudowany i według planów mają tam trafić tanie linie z Warszawy.
Wizz Air zostanie w Warszawie
Koncepcja ta nie odpowiada prezesowi Wizz Air Jozsefowi Varadiemu, który planuje zwiększenie ruchu pasażerskiego w swoich liniach. W rozmowie z portalem „Fly4Free” stwierdził on, że nie ma takiej siły, która ruszyłaby Wizz Air z Okęcia i proponuje, by to Lot rozważył przeniesienie części rejsów na lotnisko w Modlinie.
- Będziemy walczyć z takimi pomysłami, natomiast nie można "zmusić" żadnej linii lotniczej do przenosin. Jeśli LOT uważa, że Lotnisko Chopina jest pełne, to być może LOT powinien myśleć o przeniesieniu części operacji do Modlina. Czytaj więcej
Różnice w wizji rozwoju obu linii wiążą się z tym, że operują one w zupełnie inny sposób. LOT-owi zależy przede wszystkim na skróceniu czasu przesiadek na Lotnisku Chopina, a Wizz Air najlepiej może wykorzystać swój potencjał, gdy czas między wypuszczeniem pasażerów, a zabraniem nowych wynosi około 25 min.
Faworyzowanie narodowego przewoźnika
Prezes portu uważa, że lotnisko jest bliskie przepełnienia. Ten argument zbija Węgier, podając jako przykład londyńskie lotnisko Gatwick, które ma tylko jeden pas startowy, a i tak odprawia około 50 mln pasażerów.
Węgierski przewoźnik nie ma lekko w Warszawie, wcześniej plany przewoźnika pokrzyżowała decyzja o wprowadzeniu zakazu nocnych lotów z Warszawy. To spowodowało, że Wizz Air musiał na nowo ustalać całą siatkę połączeń. Ponadto Varadi uważa, że wszystkie ruchy prezesa Szpikowskiego związane są z faworyzowaniem narodowego przewoźnika – LOT.