NVIDIA jest potentatem wśród producentów komputerowych kart graficznych – produkuje m.in. bardzo popularne wśród graczy karty GeForce. Ale w ostatnich miesiącach jej notowaniami rządzili kopacze kryptowalut – podobnie jak w przypadku innego producenta kart graficznych, firmy AMD. Ceny rosły, a karty było coraz trudniej kupić. Wywołało to falę krytyki, na którą NVIDIA energicznie zareagowała.
– Dla NVIDIA gracze są na pierwszym miejscu. Wszystkie działania skupione wokół GeForce są kierowane do naszego głównego odbiorcy właśnie. Aby zapewnić, że gracze korzystający z kart GeForce będą mieli do nich dobry dostęp w obecnej sytuacji, rekomendujemy naszym partnerom handlowym zadbanie o takie działania, które będą w stanie zaspokoić potrzeby graczy – apelował w niemieckich branżowych serwisach przedstawiciel NVIDIA.
Apel jest w sporej mierze symboliczny: firma ma niewielki wpływ na swoich dystrybutorów. Gdyby chciała wyciągać konsekwencje wobec tych, którzy nastawili się na zaopatrywanie kopaczy kryptowalut kosztem dostępności dla graczy, zapewne naraziłaby się wtedy na zarzuty o antyrynkowe praktyki.
Reakcja na krytykę ma zatem walor wizerunkowy. NVIDIA zdaje sobie sprawę, że kopacze ciągną jej sprzedaż w stopniu takim, jaki byłby nieosiągalny wyłącznie w oparciu o rzeszę graczy, choćby i największą. Ale szaleństwo kryptowalutowe może się skończyć – i zapewne wcześniej czy później się skończy – a gracze są środowiskiem bardzo lojalnym. Jeżeli teraz odwrócą się od firmy i jej produktów, to mogą już nie wrócić.