Najpierw wydawało się, że na Nokii można postawić krzyżyk. Potem spekulowano, że marka została uratowana przez Chińczyków, ale liderem już nigdy nie będzie. Teraz wydaje się, że sztandarowa fińska/chińska marka ma zamiar wrócić do branżowej awangardy. A przynajmniej za wszelką cenę chce wypaść na bardziej intrygującą od rywali.
Pierwszym sposobem na odzyskanie niegdysiejszej pozycji może być smartfon, o którym rozplotkowała się cała sieć: ma aparat z pięcioma... obiektywami.
Optyka
Kilka dni temu na podstronach chińskiego portalu i wyszukiwarki Baidu pojawiły się spekulacje jednego z użytkowników (jakoby znającego tajemnice laboratoriów firmy i współpracującej z nią firmy Foxconn) na temat projektu, nad którym na pracować Nokia – aparatu wyposażonego w pięć obiektywów głównych, innymi słowy, aparatów. Wkrótce napisał o tym również jeden z poważniejszych serwisów technologicznych za Wielkim Murem, Vtech. I fala publikacji ruszyła.
Nokia wyraźnie chce trafić w gusta osób używających smartfonów do robienia zdjęć. Firma wyprodukowała już aparat wyposażony w cztery obiektywy, a także model 808 PureView, wyposażony w potężny aparat o rozdzielczości 41 megapikseli. Podobno prototyp tego fotograficznego „potwora” już istnieje: poręczny może nie jest, przypomina podobno prysznicową „słuchawkę”, a w obudowie ma siedem otworów (5 obiektywów i 2 diody doświetlające LED).
Branża nie jest zaskoczona. Wielkimi krokami zbliża się premiera Nokii 9, która – jak się spekuluje – posiada po dwa obiektywy po każdej stronie aparatu. Czemu zatem nie pięć?
Sentyment dla Nokii
Te meganowoczesne smartfony to nie jedyna niespodzianka, jaką niegdysiejszy lider branży chce sprawić konsumentom. Podczas ubiegłorocznego Mobile World Congress w Barcelonie rozmawiano, o dziwo, o niespodziewanej modzie retro – na aparaty Nokia 3310. Ni stąd, ni zowąd, pośród wyrafinowanych nowinek, jakimi chwaliła się konkurencja, Nokia pokazała nieco infantylne z perspektywy czasu nowe odsłony 3310.
Zrewitalizowana wersja 3310 posiadała większy, kolorowy wyświetlacz, trwalszą – choć wciąż plastikową – obudowę i baterię, która „trzyma” nawet miesiąc. A co najważniejsze, kosztuje poniżej 250 złotych. Jedyny zarzut, jaki stawiano temu nostalgicznemu cacku, to brak 4G. Ale ten mankament akurat w tegorocznej odsłonie aparatu ma zostać poprawiony.