Reklama.
– Szczególnie szybko rozwija się segment mikropalarni, które korzystają z pieców do 5 kilo – opowiada w rozmowie z Portalem Spożywczym Szkutnik. – W tym wypadku możemy nawet powiedzieć, że zbliżamy się do nasycenia tego rynku. Wzrosty te biorą się z rosnącej świadomości Polaków, którzy coraz chętniej stawiają na kawę kupowaną bezpośrednio od producenta. W cenie są też szczegółowe parametry na opakowaniu, których umieszczanie stało się regułą na kawach wypalanych przez polskie palarnie – kwitował.
Jego zdaniem, nie ma już mowy o „niszy” – rzemieślnicze palenie kawy w Polsce rozkwitło niemal w tym samym stopniu jak na Zachodzie Europy, a z doświadczeń mniejszych przedsiębiorców zaczynają nawet korzystać duzi producenci (podobnie jak było z browarami). Brakuje jeszcze kaw z najstaranniej wyselekcjonowanych i najdroższych ziaren, nie rozwinęła się też współpraca między producentami a instytucjami naukowymi – co może być szansą polskiego rynku kawy.
Jak podkreśla Szkutnik, rzemieślnicze palenie kawy stało się dochodowym biznesem, tym bardziej, że docelowy klient jest inny niż w przypadku dużych „marek komercyjnych”. Co więcej, polski kawosz staje się coraz bardziej wyrafinowany. – Książki i media o kawie, fora internetowe, dynamiczny rozwój sieci kawiarni stawiających na kraftowe kawy – wszystko to sprawia, że mamy do czynienia w ostatnim czasie ze zmianą myślenia o kawie – dowodzi ekspert.
Kawa może zacząć wypierać niezbyt zdrowe energetyki w segmencie napojów butelkowanych. – Ten rok może być też przełomowy, jeśli chodzi o świadome łączenie kawy z jedzeniem – mówi Szkutnik. Chodzi zwłaszcza o desery. – W zależności od składników, faktury i ciężaru jedzenia zaczniemy zagłębiać się we właściwości kawy – zapowiada.