H&M jest symbolem branży odzieżowej, a w szczególności segmentu nazywanego fast fashion, a więc mody niedrogiej, ale też stylowej i lubianej. Tyle że model, w jakim do tej pory działała szwedzka sieć, nieuchronnie się kończy: pięć lat temu Szwedzi stracili pozycję globalnego lidera na rzecz Inditexu – właściciela m.in. brandu Zara – Amancio Ortegi. Kolejny cios otrzymali od sklepów internetowych, które wbrew przewidywaniom zaczęły zagarniać coraz większą część rynku handlu odzieżą. Teraz szwedzką sieć dociskają inwestorzy.
Jak pisze „Financial Times”, w ubiegłym tygodniu inwestorzy zmusili wreszcie szwedzką sieć do ujawnienia danych dotyczących m.in. sprzedaży online oraz tego, jakie udziały w przychodach grupy mają inne brandy (poza H&M). W tym pierwszym przypadku okazało się, że sprzedaż online przyniosła grupie 3,6 mld dolarów i odpowiadała za 13 proc. (oraz 22 proc. zysków). Z kolei brandy takie jak Cos, Monki, & Other Stories czy Arket odpowiadały za 7 proc. przychodów.
Niby nieźle, giełda najpierw zareagowała skokiem cen akcji. Ale też wkrótce okazało się, że sieć liczy się z tym, że w najbliższych miesiącach nie będzie wzrostu sprzedaży – a to już podziałało na inwestorów deprymująco.
Cóż, jak podkreśla „Financial Times”, H&M czeka najprawdopodobniej zmiana filozofii działania. Szwedzi dotychczas wychodzili z założenia, że należy tworzyć jak najgęstszą sieć klasycznych sklepów – coś w stylu „H&M na każdym rogu”. Nie dość jednak, że muszą się coraz częściej mierzyć zarówno ze wspomnianym Inditexem, jak i „odzieżowymi dyskontami” – to jeszcze powinni stawić czoła e-sklepom (o których kilka lat wcześniej mówiono: „nikt nie kupuje ubrań w ciemno”).
Do pewnego stopniu akcjonariusze grupy nie zdawali sobie sprawy ze stopniowo nawarstwiających się kłopotów. Dopiero w ubiegłym roku zmusili właścicieli sieci do odsłonięcia kart. Teraz przekonują się, że H&M koniecznie musi przejść zmiany: już zacytowane wyżej dane dotyczące sprzedaży online dają do myślenia – zysk ze sprzedaży online jest dalece wyższy niż procentowy udział sprzedawanego w ten sposób towaru w całych przychodach. Co ostatecznie może oznaczać, że butiki H&M będą powoli znikać, a sieć zacznie stawiać na sprzedaż w internecie.
Giełda patrzy na ręce prezesa Karla-Johana Perssona, wnuka założyciela firmy. – To dla zarządu sytuacja w stylu „teraz albo nigdy”, jeżeli chodzi o odzyskanie zaufania udziałowców – kwitował szef Szwedzkiego Stowarzyszenia Akcjonariuszy, Joacim Olsson.