Najpierw było wymuszenie seksu groźbami i znęcaniem się. Potem, gdy sprawa wylądowała już w prokuraturze, pracodawca wrócił do swojej podwładnej w towarzystwie adwokata i radcy prawnego z bezczelną ofertą: 200 tysięcy złotych w zamian za taką zmianę zeznań, by wszystko uszło mu na sucho.
Jak relacjonuje stacja RMF24, w sprawę zamieszany jest szef jednej z pomorskich firm, który dopuścił się gwałtu na swojej pracownicy. Sprawa wylądowała w rejonowej prokuraturze i tam też, w grudniu 2017 roku, miała zeznawać ofiara. Jej pracodawca zdążył jednak przyjść do niej wraz ze swoimi prawnikami, zanim złożyła pierwsze zeznania przed sądem.
200 tysięcy za milczenie
– W trakcie spotkania przekazano jej 20 tysięcy złotych. Została pouczona o treści zeznań, jakie ma złożyć przed sądem. Podyktowano jej również pismo do prokuratury rejonowej zawierającej prośbę o umorzenie postępowania – opowiadała o kulisach spotkania Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Za ustępstwo kobieta miała otrzymać w sumie 200 tys. złotych. – Celem podejmowanych wobec kobiety działań było udaremnienie prowadzonego postępowania karnego. Zamierzonego celu nie osiągnięto – dodawała.
Nie osiągnięto, a na dodatek do aresztu trafili wszyscy trzej nieproszeni goście. Ostatecznie zostali poddani dozorowi policyjnemu oraz mają zakaz kontaktowania się z pokrzywdzoną. – Radca prawny i adwokat mają także zakazy wykonywania zawodów, a wobec pracodawcy sąd zastosował poręczenie majątkowe w kwocie 100 tysięcy złotych – mówi Wawryniuk. Grozi im do ośmiu lat więzienia, żaden jednak nie przyznaje się do winy.
Dramat w pomorskiej firmie może brzmieć jak sytuacja wyjątkowa, jednak z badań wynika, że napastowanie na tle seksualnym nie jest w polskim biznesie niczym niecodziennym. Niestety, nie ma regularnie prowadzonych badań, pozwalających na bieżąco ocenić skalę zjawiska – co więcej, te istniejące są również obarczone sporym ryzykiem błędu, bo też wiele kobiet dotychczas nie chciało przyznawać się do traumatycznych przeżyć.
Molestowanie w miejscu pracy
Z badań przeprowadzonych przeszło dekadę temu wynikało, że więcej niż co piąta osoba pracująca lub ucząca się doświadczała molestowania na tle seksualnym w miejscu pracy lub nauki. W większości przypadków było to molestowanie werbalne – „naruszające godność uwagi o podtekście seksualnym”. Molestowanie fizyczne, mające postać poklepywania czy obejmowania, było doświadczeniem 7 proc. respondentów. W 4 proc. przypadków ankietowani skarżyli się na nadużywanie pozycji przez przełożonego. W 2 proc. przypadków respondenci przyznawali, że spotkali się z sytuacjami, gdy otrzymanie pracy czy rozwój kariery wiązał się z utrzymywaniem stosunków seksualnych z przełożonymi.
Z kolei z przeprowadzone w 2014 r. przez Beth Livingston z Cornell University w Polsce badania dowodzą, że molestowanie w przestrzeni publicznej jest nad Wisłą codziennością. Co gorsza, większość ankietowanych kobiet przyznawała, że pierwszych przypadków molestowania doświadczyła jeszcze przed ukończeniem 16. roku życia – ba, 16 proc. nawet przed ukończeniem 10. roku życia. W sumie, jak podkreśla Livingston, 81 proc. Polek doświadczyło molestowania. Jak zatem widać, lata płyną, a zmienia się niewiele.