Polski klient kupuje, kierując się przede wszystkim ceną – powtarzali przez długie lata eksperci od rynku retail i specjaliści od nawyków zakupowych. Niepostrzeżenie jednak zaszły daleko idące zmiany, przynajmniej na najważniejszym rynku: żywności.
Znacznie chętniej niż etykietki z ceną studiujemy dziś w sklepach etykiety ze składem produktu. Ba, z badań firmy Nielsen wynika, że 62 proc. Polaków jest gotowych zapłacić za produkt więcej, byleby nie zawierał on składników, które uznają za niepożądane – najczęściej soli i cukru, które są zgodnie uznawane przez coraz większą grupę konsumentów za „białą śmierć”, ale też całego wachlarza innych dodatków.
Zdrowe produkty
– Im krótsza lista, tym mniej sztucznych dodatków – cytuje dziennik „Rzeczpospolita” dyrektor działu efektywności sprzedaży w firmie Nielsen, Małgorzatę Cichecką. – A to właśnie obawa przed mnogością sztucznych dodatków w żywności plasuje się wyżej wśród polskich konsumentów niż przeciętnie w Europie – twierdzi ekspertka.
Na etykiety zerka 41 proc. ankietowanych, ale niewiele mniej – bo 40 proc. – sprawdza informacje o produktach w internecie, w prasie (38 proc.) czy telewizji (34 proc.). Producenci i dystrybutorzy niepostrzeżenie dostosowują się do trendu – w niektórych przypadkach już od czterech lat – usuwając z produktów źle widziane składniki lub usuwając część produktów z półek i zastępując je innymi. W efekcie na rynek trafia mniej tłuszczu, cukru i soli – i to mniej o kilkadziesiąt do kilkuset ton w skali roku.
Spektakularnym przykładem jest wycofanie z polskiego rynku np. niektórych napojów koncernu Coca-Cola. – Systematycznie rozszerzamy ofertę produktów o niskiej lub zerowej zawartości kalorii. Na początku 2018 r. już 30 proc. naszej oferty produktowej stanowiły napoje o obniżonej i zerowej kaloryczności – podkreśla Anna Stolarek z Coca-Cola Poland Services. Ten sam proces wdrażają w zakresie cukru i soli czołowe sieci sprzedażowe w Polsce, z Lidlem i Biedronką na czele.