Rząd i władze lokalne prześcigają się w oferowaniu inwestorom korzyści z inwestowania nad Wisłą czy w konkretnych regionach. O ironio, kto skorzysta z takiej oferty, może wyjść na ten jak Zabłocki na mydle: zgodnie z projektem ustawy o wspieraniu nowych inwestycji fiskus będzie mógł uznać działanie z takich pobudek za unikanie – lub uchylanie się – od opodatkowania.
Rywalizacja o nowe fabryki motoryzacyjne światowych koncernów toczy się między rządami w Warszawie, Pradze i Bratysławie od lat. Podstawowym narzędziem w tej walce o względy kolejnych gigantów branży są podatki – a właściwie ich brak. I na tej podstawie zapadają decyzje, co nigdy nie było zresztą jakąś wielką tajemnicą.
Teraz może się zdarzyć, że firma, która wybierze Polskę ze względu na zaoferowane jej ulgi czy zwolnienia podatkowe – wkrótce znajdzie się pod lupą fiskusa jako taka, która uchyla się od płacenia podatków. Oczywiście, to może być z założenia martwy przepisy – bo „wszyscy wiemy, o co chodzi”, ale też ze względu na fakt, że ustawodawca nie doprecyzował, kto podejmuje decyzję w takich sprawach – osobiście szef Krajowej Administracji Skarbowej czy też lokalny urząd skarbowy.
Jak stracić prawo do ulgi podatkowej
Jak przypomina portal forsal.pl rząd Mateusza Morawieckiego zapewniał jakiś czas temu, że „cała Polska będzie specjalną strefą ekonomiczną” – klauzula antyoptymalizacyjna ma wymowę przeciwną. Według niej przedsiębiorcy tracą prawo do zwolnień, gdy osiągną dochody z działalności strefowej w związku z zawarciem umowy lub dokonaniem innej czynności, mając na celu przede wszystkim uzyskanie zwolnienia z podatku; czynności te nie będą miały rzeczywistego charakteru; będzie dokonywał czynności, w tym związanych z działalnością nieobjętą zwolnieniem, których głównym lub jednym z głównych celów będzie uniknięcie opodatkowania lub uchylenie się od opodatkowania.
– Zastosowanie tego rodzaju klauzuli jest naruszeniem spójności ustawy i pozostaje w sprzeczności z jej głównym celem – kwitował Rafał Iniewski, wiceprzewodniczący Rady Podatkowej Lewiatana. – To pomysł nieprzemyślany, albo bardzo przebiegły – komentowała z kolei Agnieszka Tałasiewicz, doradca podatkowy EY. – Oznacza, że ustawodawca chce z jednej strony zachęcać do korzystania ze zwolnienia podatkowego, a z drugiej, jeśli to zwolnienie będzie dla inwestora ważnym elementem działalności (jednym z głównych), odmówi prawa do jego zastosowania. Mieliśmy do czynienia z błędnym kołem, którego nie da się przerwać. To przejaw schizofrenii ustawodawcy – ucina.