Garnki "trzeciej generacji", ultrazdrowe patelnie, zabezpieczające nas przed połową chorób nękających ludzkość albo materac pozwalający wyspać się jak nigdy w życiu to tylko początek listy przedmiotów, które wyszkoleni w technikach manipulacji sprzedawcy próbują wciskać codziennie polskim emerytom. Ta magia ma oczywiście swoją cenę, więc ceny idą w tysiące złotych. Niektórzy się na to oburzają. Inni skrycie śmieją się z naiwności staruszków. Przedstawicielom rządu nie jest jednak do śmiechu. W porozumieniu z UOKiK-iem powiedzieli wreszcie: "dość" i po latach grożenia palcem na odległość i stosowaniu symbolicznych kar, mają zamiar uderzyć w nieuczciwych sprzedawców.
O procederze oszukiwania starszych ludzi za pomocą organizowania wydarzeń, na których sprzedaje im się cudowne materace i super garnki wiadomo od dawna. Na ten temat wylano tony atramentu i zużyto już zapewne niejedną klawiaturę. Mimo to firmy, które zajmują się organizacją takich eventów bez przeszkód kontynuują swoje praktyki. Na nic krzykliwe apele i łzawe historie naciągniętych staruszków. Ale teraz karta zaczyna się odwracać. Całe zamieszanie zaczęło się od jednego tweeta.
– Hej Twitter, muszę rozwiązać tę gównianą umowę na odkurzacz (a dokładnie pościel za 2999 i odkurzacz za 1 zł), na który naciągnięto babcię. Ktoś ma doświadczenie, jak to się robi i ma ochotę mi w tym pomóc? Wklejam warunki załączone do transakcji. Zakup poza siedzibą firmy, raty – napisał 22 lutego dziennikarz sportowy Krzysztof Stanowski.
Jego wrzutka wywołała burzę. Twórca portalu weszlo.com ciągnął zatem historię dalej, skarżąc się, że babcia zwróciła zakupione przedmioty o czasie (odkurzacza nawet nie rozpakowała), ale firma nałożyła na nią karę za ich...zniszczenie. – Gdzie ci ludzie mają przyzwoitość – skarżył się Stanowski. W jednym z tweetów oznaczył jednak wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, który obiecał natychmiast zająć się sprawą. I machina ruszyła.
Nie minęło nawet kilka dni, a Beata Szydło, dzisiaj przewodnicząca Komitetu Społecznego Rady Ministrów, ogłosiła, że rząd zamierza walczyć z przedsiębiorcami wykorzystującymi „naiwność osób starszych”. W jaki sposób? Tutaj do gry z gotowymi pomysłami wszedł już Marek Niechciał, prezes UOKiK.
Co proponuje UOKiK?
Urząd już wcześniej pracował nad odpowiednimi regulacjami, teraz jednak okazało się, że klimat do ich wprowadzenia jest nad wyraz korzystny. Wśród nich znalazły się propozycje, które mogą się okazać istnym batem na branżę. Jeżeli idee Niechciała wejdą w życie firmy będą musiały zgłaszać pokazy do odpowiednich instytucji i informować seniorów, w jakim celu są naprawdę zapraszani.
– Umowa byłaby automatycznie rozwiązywana, jeżeli pokaz nie zostałby zgłoszony, obowiązki dotyczące jasnego informowania naruszone lub ceny byłyby rażąco zawyżone w stosunku do rynkowych – pisze urząd na swojej stronie.
To pierwsze tak poważne kroki w stronę firm oferujących darmowe pokazy powiązane ze sprzedażą bezpośrednią. UOKiK wielokrotnie nakładał już w przeszłości kary na nieuczciwe firmy. Niedawno za wprowadzanie klientów w błąd dostało się Aqua Med (kara ponad 20 tys. zł), Carpe Diem Med z Opalenicy (prawie 28 tys. zł), Iscomed z Wrocławia (prawie 37 tys. zł), Housefire z Poznania (dawniej Hausfeuer - 360 tys. zł i zwrot weksli oraz niesłusznie pobranych kwot) oraz Biomed Centrum Kruszka ze Smolnicy (39 tys. zł).
Laur marketingowego „mistrzostwa” należy się w szczególności tej pierwszej, za sprzedaż mat termicznych używanych rzekomo przez Jana Pawła II. Problem w tym, że ich produkcja ruszyła już po śmierci polskiego papieża.
Czy jednak najnowsze propozycje UOKiK okażą się wystarczające? Zapytany o to przez nas Cezary Kaźmierczak ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców nie jest co do tego przekonany. – Te działania są w pewnej mierze uzasadnione, ale to tylko proteza. Mamy do czynienia z bezczelnymi i ordynarnymi oszustwami. Jakim my jesteśmy państwem, że można u nas bezkarnie oszukać 80-letnią babcię? – pyta. Recepta? – To nie jest zajęcie dla UOKiK-u tylko prokuratory. Oszuści będą przed państwem, jak zwykle zresztą. Wątpię natomiast, czy byliby w stanie być przed organami ścigania - twierdzi przedsiębiorca.
– Nie przekonują pana argumenty o dobrowolności zawieranych umów – podpytuję? Kaźmierczak zaczyna się śmiać. – Równie dobrze może pan pójść do lekarza, ten przepisze śmiertelną dawkę lekarstwa, pan je zażyje i umrze, a my będziemy tłumaczyli, że trzeba było studiować medycynę - wskazuje.
Sztuczki sprzedawców marzeń
Dlaczego jednak ludzie w ogóle dają się na takie sztuczki nabierać? Cóż, zacznijmy od tego, że jak zauważył UOKiK, firmy często zatajają prawdziwy cel zaproszenia i firmują spotkania twarzami znanych aktorów. A ci nie odmawiają. Szybki zysk przesłania bowiem wszelką etykę nie tylko karanym przedsiębiorstwom.
Organizatorzy obiecują więc darmowe badania lekarskie, albo wysyłają ulotki z zapewnieniem, że "To NIE sprzedaż garnków oraz pościeli". Jak się kończy – wszyscy wiemy. Dalej scenariusz jest już ten sam – obeznany w technikach manipulacji sprzedawca sprzedaje emerytom wizję szczęśliwego i zdrowego życia w zamian za garnki czy materace za kilka tysięcy. Starsi ludzie nie zawsze się jednak orientują w końcowej cenie zakupu. Obrazowo pokazał to jeden z wykopowiczów,który opisał historię zakupu garnków przez swoją mamę.
– Całkowity koszt garnków wyniósł 6187,68 złotych. Tak. O 1300 złotych więcej niż myślała mama, która nie została poinformowana o całkowitej kwocie do zapłaty. Przyznaję, że ta kwota wynika wprost z umowy, ale... spójrzcie sami – zaczyna i przechodzi do wyliczeń.
Na umowie jest informacja o cenie łącznej (6990) i upuście w wysokości 2000 złotych. Dalej pojawia się cena po upuście - 4990 zł. Potem na rachunku podana jest liczba rat i ich wysokość z odsetkami. Jedyna pozycja, w którym nie ma żadnej kwoty to – uwaga - pole „ do zapłaty łącznie”. Tam organizator postanowił zabawić się w rebus z uczestnikami wydarzenia i wpisał sobie po prostu mnożenie "257,82 * 24" – Bardzo dużo starszych osób po prostu zakłada, że wynik mnożenia to 4990 złotych… – komentuje autor wpisu.
Teraz czas na abonamenty medyczne
Z informacji, które udostępnił nam Miejski Rzecznik Konsumentów w Warszawie wynika jednak, że handel poprawiającym zdrowie AGD powoli zanika. Jego rozkwit przypadł na lata 2007-2014, wtedy też do ratusza spływało najwięcej skarg. MRK poskarżył się więc do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, a ten po stwierdził, że o żadnym leczniczym działaniu tych wyrobów mu nie wiadomo. Oszuści przerzucili się więc na...abonamenty medyczne.
– Konsumenci bardzo umiejętnie zmanipulowani i zapewniani o szybkim dostępie do lekarzy specjalistów, zawierają często wieloletnie umowy na drogie abonamenty medyczne. Umowy przewiduje wysokie kary w razie rozwiązania ich przed terminem, a faktyczna możliwość skorzystania z usług objętych abonamentem znacząco odbiega od oferowanej – tłumaczy INN:Poland Justyna Michalak z wydziału prasowego urzędu m.st. Warszawy.
Dlaczego dajemy się nabierać?
Tyle czasu, a my wciąż dajemy się nabierać na te same sztuczki - zagaduję Izabelę Kielczyk, psycholog biznesu.
– Działa tutaj reguła wzajemności. Zaproszeni goście dostają od organizatorów darmowy występ gwiazdy, czasami również drobne upominki i czują się w obowiązku odwzajemnić. Człowiek czuje się zamknięty w emocjonalnej pułapce – zauważa ekspertka.
Zdaniem Kielczyk nie bez znaczenia jest również fakt, że Polacy są nastawieni na promocje i ekskluzywny dostęp do pewnych dóbr, których posiadaniem można się potem pochwalić. A zainteresowanie współtowarzyszy cudownymi materacami, tylko wzmaga chęć nabycia ich za każdą cenę. – Zatracamy logiczne myślenie, włącza się psychologia tłumu - opowiada pani psycholog.
No i wiek. Gros ludzi udających się na takie spotkania to osoby w wieku okołoemerytalnym, które z agresywnym marketingiem zetknęły się dopiero w dorosłym życiu i nie zdążyły wypracować sobie przed nim mechanizmów obronnych.
– Nie są przyzwyczajeni do manipulacji. to pokolenie które wierzyło w słowo, transakcje oparte na wzajemnym zaufaniu – puentuje ekspertka.