Rząd i biznes się spierają. Efektem mogą być pustawe sklepowe półki w poniedziałki
Marcin Długosz
20 marca 2018, 15:28·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 marca 2018, 15:28
Centra dystrybucyjne, centra logistyczne, magazyny należące do sieci handlowych – w żadnym z takich obiektów nie zrobimy zakupów, żaden nie uczestniczy bezpośrednio w handlu. Rząd i Państwowa Inspekcja Pracy upierają się jednak, że również tego typu obiekty powinny być zamknięte w niedzielę, podczas gdy biznes i Państwowa Izba Handlu są przeciwnego zdania.
Reklama.
Artykuł 3 ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę i święta oraz w niektóre inne dni używa następującego sformułowania: „obiekt, w którym jest prowadzony handel oraz są wykonywane czynności związane z handlem, w szczególności: sklep, stoisko, stragan hurtownię, skład węgla, skład materiałów budowlanych, dom towarowy, dom wysyłkowy, biuro zbytu – jeżeli w takiej placówce praca jest wykonywana przez pracowników lub zatrudnionych”. To definicja miejsc, które są objęte niedzielnym zakazem.
Spór toczy się o słowo „oraz”. Biznes rozumie zatem powyższą definicję jako miejsca, w których się handluje, a w innych pomieszczeniach – np. sklepowym magazynie – prowadzi „czynności związane z handlem”, np. rozpakowuje dostawę. Zarówno brzmienie tego zdania, jak i następujące na koniec wyliczenie nie wskazuje, by ustawodawca miał na myśli np. centrum logistyczne, często oddalone od sklepu o wiele kilometrów, nie mające z handlem bezpośrednio nic wspólnego.
Unik pozwalający ominąć zakaz handlu
Okazuje się, że resort pracy i Państwowa Inspekcja Pracy są innego zdania, najwyraźniej w obawie, że potraktowanie przepisu zgodnie z interpretacją środowisk biznesowych będzie służyć do manipulacji. – Nie wydaje się słuszne przyjęcie, że odmienna od punktu prowadzenia sprzedaży lokalizacja powierzchni magazynowej, a także przypisanie tej powierzchni do kilku sklepów, powoduje automatycznie niepodleganie pracy tamże wykonywanej zakazom wynikającym z art. 5 ustawy – podkreślają instytucje we wspólnym stanowisku cytowanym przez „Gazetę Wyborczą”. – Przyjęcie innej interpretacji umożliwiłoby omijanie tego przepisu poprzez taką organizację placówek handlowych, aby część ich funkcji, niezwiązanych bezpośrednio z prowadzeniem sprzedaży, została wydzielona lokalowo – dodają.
Polska Izba Handlu jednak nie odpuszcza. – Karanie przedsiębiorców prowadzących takie centra na podstawie przepisów ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz niektóre inne dni, jest bezprawne – dowodzi szef Polskiej Izby Handlu, Waldemar Nowakowski. – Uznanie, że centra dystrybucyjne wypełniają definicję placówki handlowej, nie ma żadnego uzasadnienia w treści ustawy oraz zasadach wykładni prawa – sekunduje mu Konfederacja Lewiatan.
Wątpliwości będą rozstrzygać interpretacje rządu
Bez nowelizacji ustawy zapewne ostatnie słowo będzie należeć do urzędników i ich interpretacji zapisów ustawy. Niewykluczone, że taki sam spór będzie się wobec tego toczyć o słynne już showroomy, których „wystawowe” funkcje miały rekompensować niemożność prowadzenia niedzielnego handlu. Teoretycznie spór jest dosyć jałowy: skoro placówki handlowe nie będą pracować w niedziele, to i dowiezionego do nich towaru nikt w niedzielę nie rozładuje. Ale też oznacza to, że transport znacznej części towarów trzeba będzie przerzucić na sobotę, albo pogodzić się z tym, że we wczesny poniedziałkowy poranek nie kupimy świeżych towarów spożywczych czy kwiatów.