Reklama.
„Myślę, że nasz akcjonariat i klienci od lat doceniają nasz specyficzny sposób komunikacji” – żartuje na Facebooku Sadowski. Zapewne tak właśnie jest, bowiem wzrost liczby klientów oraz wzrost przychodów jego firmy są imponujące. Z raportu wynika, że sprzedaż wzrosła w ciągu poprzedniego roku o 49 proc. – do 7,48 mln złotych. W styczniu firma doliczyła się 2196 klientów – 15 proc. więcej niż kwartał wcześniej i 55 proc. więcej niż rok wcześniej. Wszystko dzięki zagranicznej wersji monitorującego internet przedsiębiorstwa, której przychody miały wzrosnąć o 138 proc. rok do roku.
– Bez wychodzenia z naszych polskich biur zdobywamy klientów w USA, Japonii, Meksyku, Argentynie, Gwatemali, Arabii Saudyjskiej, Tajlandii, Indonezji, Indiach, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Nowej Zelandii i wielu innych miejscach na świecie – cytuje Michała Sadowskiego portal Wirtualne Media. – W oparciu o powyższe wyniki, w listopadzie 2017 zrealizowaliśmy rundę finansowania, w ramach której pozyskaliśmy 3,5 mln zł. W oparciu o dodatkowe środki powiększamy dwukrotnie nasz dział programistyczny. W ten sposób będziemy wprowadzać nowe funkcje narzędzia szybciej niż kiedykolwiek – opowiadał.
– W tej chwili reinwestujemy zyski, bo wierzymy mocno, że Brand24 może być czymś wielkim – podsumowywał. Konsekwencją tego procesu może być strata netto, która wzrosła w ciągu 2017 r. z 403 do 700 tysięcy złotych. Przy wzroście zysku brutto z 2,67 do 3,39 mln złotych rosną też koszty sprzedaży: z 1,5 do 2,26 mln złotych. Wzrosła też strata EBIDTA – z 188 do 256 tys. złotych.
Szef firmy podkreśla jednak, że to był dla Brand24 rok przełomu. – Udowodniliśmy, że możemy szybko i w skalowalny sposób rosnąć nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim za granicą. Z każdej wydanej na pozyskanie klienta złotówki generujemy 5 złotych – kwituje przedsiębiorca.