Reklama.
Na platformie AliExpress, należącej do Alibaba Group, kupimy niemal wszystko. Klienci znajdą tam zabawki, ubrania, jedzenie, elektronikę, wyposażenie domu i części samochodowe. Rosnącą popularność platformy w naszym kraju odnotował nawet największy chiński dziennik, Renmin Ribao (People’s Daily), oficjalny organ Komunistycznej Partii Chin o trzymilionowym nakładzie.
Jak zauważa dziennik, polscy klienci cenią sobie przede wszystkim niskie ceny i bezpłatną wysyłkę towaru. Ta popularność wpływa na to, że już co 20 spośród 100 mln kupujących na AliExpress jest Polakiem.
Pomimo tej popularności wśród naszych rodaków, serwis nie doczekał się do tej pory polskiej wersji językowej. Klienci mogą jedynie skorzystać z pomocy Google Translatora. Jednak proponowane przez technologię tłumaczenie pozostawia wiele do życzenia.
„Ale bransoletka Nie inwentaryzacji”
Okazuje się jednak, że brak polskiej wersji językowej nie przeszkadza sprzedawcom, którzy chcąc dostosować się do potrzeb rynku nawet przeprosiny wysyłają po polsku. Niestety Google Translator nie radzi sobie zbyt dobrze z tłumaczeniem na język polski i zamiast zgrabnego pisma jeden z kupujących otrzymał dość pokraczną laurkę zaczynającą się od słów: "Drogi Kliencie:Piotr Osik, Kocham Cię".
Okazuje się jednak, że brak polskiej wersji językowej nie przeszkadza sprzedawcom, którzy chcąc dostosować się do potrzeb rynku nawet przeprosiny wysyłają po polsku. Niestety Google Translator nie radzi sobie zbyt dobrze z tłumaczeniem na język polski i zamiast zgrabnego pisma jeden z kupujących otrzymał dość pokraczną laurkę zaczynającą się od słów: "Drogi Kliencie:Piotr Osik, Kocham Cię".
Dalej wcale nie jest lepiej, ale z pewnością coraz bardziej zabawnie. Sprzedawca przeprasza klienta za to, że nie może wysłać zakupionego towaru, gdyż trwa w firmie inwentaryzacja. W zamian oferuje bezpłatny podarunek – wisiorek. W kolejnym wersie prosi również, by klient nie rozpoczynał procedury sporu ze sprzedawcą, a nawet przyznał sklepowi pięć gwiazdek (system oceny w AliExpress oparty jest na gwiazdkach wystawianych przez klientów).
Całe pismo zakończone jest równie groteskowo: "Ponieważ jesteś najmilszy przyjacielu. Kocham cię. Módlcie się, że może nam pomóc. Bóg zapłać zawsze być szczęśliwym. Kocham cię przyjacielu" - staraliśmy się zachować pisownię oryginalną listu sprzedawcy.
Chociaż samo pismo krąży w internecie od 2016 r., to dopiero niedawno zyskało popularność.