Taki pomysł na zmiany ma „Solidarność”, która dzisiaj złoży odpowiedni projekt w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Chodzi o zmiany, które w weekend wydłużą dobę pracowniczą. To jednak nie koniec proponowanych zmian.
– Doba zaczynałaby się w sobotę o godzinie 22.00, a kończyła w poniedziałek o 5.00 rano i trwałaby by nieprzerwanie 31 godzin, a nie 24 godziny, jak wynika to z kodeksu pracy – wyjaśnił w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” dr Mateusz Warchał, współpracujący z Sekcją Krajową Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność”.
Zdanie to podtrzymuje działająca w sieci „Solidarność”. W związku z tym złożyła już doniesienie do Państwowej Inspekcji Pracy, w którym poprosiła o przeprowadzenie kontroli. Zdaniem związku pracodawca nie zastosował się do 30-dniowego terminu przewidzianego na rozpatrzenie wspólnego stanowiska organizacji związkowych, czyli pracodawca o zmianach w regulaminie wiążących się z wprowadzeniem nowych godzin pracy zadecydował jednostronnie.
Z takim stanowiskiem nie zgadza się właściciel sieci sklepów Biedronka Jeronimo Martins Polska i odpowiada, że zmiany w regulaminie zostały wprowadzone zgodnie z obowiązującym prawem oraz z zachowaniem wymaganego okresu konsultacji. Jednocześnie informuje, że w większości sklepów godzinę rozpoczęcia pracy w poniedziałki ustalono na piątą rano. – W naszej sieci jest ok. 700 sklepów, w których nocna zmiana funkcjonuje od dawna, w różne dni tygodnia, a ich wprowadzenie nie miało nic wspólnego ze zmianami prawa – wyjaśnił Arkadiusz Mierzwa, kierownik ds. komunikacji korporacyjnej w JMP.
Zmiany są konieczne
Zdaniem Alfreda Bujary, szefa Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność”, wydłużenie doby pracowniczej do godziny 5 rano w poniedziałek jest konieczne. Tylko taka zmiana może uniemożliwić pracodawcom wzywanie pracowników do pracy na godzinę 0:15 w poniedziałek.
Kolejne zmiany mają dotyczyć zatrudniania w niedziele wolne od handlu rodziny przedsiębiorcy. Jest to zakazane ustawą, która mówi o osobistym prowadzeniu sprzedaży wyłącznie osobiście. Jednak przeczą temu wytyczne PIP, która zezwala na pracę członków rodziny.
Związkowcy domagają się też regulacji dla placówek prowadzących sprzedaż na dworcach. Ich zdaniem niedopuszczalna jest sytuacja, by były one otwarte w sytuacji, gdy zamknięte są kasy biletowe. Dodatkowo chcą doprowadzić, by handel na dworcach był dopuszczalny jedynie w przypadku placówek, których powierzchnia nie przekracza 25 m2, co ma skutecznie zapobiegać otwieraniu w tych lokalizacjach supermarketów.