NSZZ „Solidarność” jest bardziej dosadna. – Komisja Kodyfikacyjna nie ma uprawnień legislacyjnych, jest to raport złożony na ręce minister Rafalskiej – dowodził szef związku, Piotr Duda. – „Solidarność” głosowała przeciwko temu raportowi, uważamy, że w obecnej formie jest nie do zaakceptowania i nigdy nie wejdzie w życie. Jeśli rząd chciałby forsować ten projekt kodeksu, to nasz kierunek jest jeden: ulica. A my umiemy walczyć o swoje – postawił ultimatum Duda.
Nowy kodeks pracy
Wiele
rozwiązań z kodeksu miało charakter niemalże rewolucyjny:
próby ukrócenia wszechobecnych „śmieciowych” umów o dzieło lub umów-zleceń, furtki dla zwalniania kobiet w ciąży, czy rozwiązania uniemożliwiające branie dodatkowych prac zleconych to tylko przykłady tych elementów, o których w ostatnich tygodniach było najgłośniej. A jednak, jak każda rewolucja, kodeks szybko „narobił sobie wrogów”: część zapisów nie podobała się pracodawcom, inne – związkowcom. Stanęło na tym, że minister pracy Elżbieta Rafalska nawet nie przyszła na zamknięcie prac Komisji Kodyfikacyjnej, co było sygnałem dystansowania się do reformy. Do niej zresztą będzie zapewne należeć decyzja o
ostatecznym losie nowego kodeksu pracy.