Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, Adam Lipiński, to najprawdopodobniej człowiek odpowiedzialny za nagłe odwołanie prezesa KGHM Polska Miedź. Doprowadził do tego, że jedna z najważniejszych polskich firm od miesiąca jest bez szefa. Zanosi się na to, że nie będzie go miała przez kilka miesięcy.
Jeszcze do niedawna prezesem miedziowego giganta był Radosław Domagalski-Łabędzki. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", przyczyną jego nagłego odwołania był fakt, że zatrudniał fachowców zamiast ludzi nominowanych przez partię rządzącą.
Zdaniem "Gazety Wyborczej" Adam Lipiński, wiceprezes PiS, zwany jej legnickim magnatem, zarzucił byłemu już prezesowi, że zwalniając z kombinatu lokalnych polityków tej partii, może zaszkodzić im w jesiennych wyborach samorządowych. Doszło ponoć do konfrontacji z samym Jarosławem Kaczyńskim, który poparł Lipińskiego i przypieczętował los Domagalskiego-Łabędzkiego.
– Lipiński już na wstępie oświadczył, że na gospodarce się nie zna, ale Domagalski szkodzi PiS. Bo zwalniając z kombinatu lokalnych polityków PiS, może zagrozić wynikowi partii w jesiennych wyborach samorządowych – relacjonuje gazecie osoba znająca przebieg spotkania.
Na dodatek Łabędzkiemu zarzucano, że nie jest zbyt dobrym menedżerem i wytknięto mu kilka poważnych błędów w zarządzaniu.
Odwołanie prezesa KGHM
Adamowi Lipińskiemu nie starczyło jednak pary na to, by dokończyć proces zmian na szczycie władzy w KGHM. Do powiedzenia ma sporo minister energii, Krzysztof Tchórzewski, który powołuje członków rady nadzorczej kombinatu. A swoje wpływy w firmie chcą także mieć ponoć premier Morawiecki i minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński.
Po odwołaniu Łabędzkiego ogłoszono konkurs na nowego prezesa, po czym odwołano go po pierwszych przesłuchaniach. Z nieoficjalnych doniesień wyłania się obraz dość chaotycznych i krótkich przesłuchań kandydatów, którzy i tak nie spełniali oczekiwań rady nadzorczej. Gdy jeden z jej członków zaproponował odwołanie konkursu, nikt nie protestował.
Co dalej z KGHM?
W efekcie takiego rozwoju wydarzeń KGHM ciągle pozostaje firmą bez prezesa. Obecnie na jej czele stoi dotychczasowy wiceprezes, Rafał Pawełczak. Jest on ponoć zaufanym człowiekiem Adama Lipińskiego, dlatego obserwatorzy uważają, że legnicki baron i tak zwyciężył.
Obecnie w obozie władzy trwają zakulisowe gry, mające zakończyć się wyborem nowego prezesa. Z tym prawdopodobnie wszyscy poczekają do czerwca – wtedy kończy się kadencja obecnego zarządu. Wcześniej może zostać zmieniona rada nadzorcza spółki – 13 kwietnia zbiera się walne zgromadzenie akcjonariuszy, które może o tym zdecydować. A KGHM jak prezesa nie miało, tak nie ma.
10 miliardów rocznie
KGHM jest jednym z największych płatników podatków w Polsce. Na Dolnym Śląsku daje pracę bezpośrednio lub pośrednio ok. 100 tys. osób. Ostatnio prezydent Lubina, gdzie koncern ma siedzibę, zawiesił obok niej ogromny licznik, z którego wynika, że za kilka dni kwota pieniędzy wpłaconych przez spółkę do skarbu państwa sięgnie 10 mld zł.
Raczyński ma do rządzących żal o tzw. podatek miedziowy, który został wprowadzony w trakcie rządów PO-PSL w 2012 i rok w rok drenuje budżet miedziowego potentata i całego regionu, wyciągając zeń ponad miliard złotych.