Tajemniczy zapis w ustawie o prawie wodnym pojawił się nagle. Nie wiadomo skąd się wziął, gdyż nikt nie przyznaje się do jego autorstwa. Tymczasem może on oznaczać, że wiele polskich firm upadnie, a podatnicy słono zapłacą za ustawę przygotowywaną w takim pośpiechu.
O sprawie poinformował portal tvn24.pl, na podstawie materiału zaprezentowanego w „Superwizjerze”. Bohaterem programu był Adam Kloska, właściciel wiodącej polskiej firmy produkującej instalacje do pomiaru ścieków.
Sprzęt pomiarowy z zagranicy, a polskie firmy upadną
Zdaniem Kloski wielu polskich producentów takiego sprzętu, w tym prowadzona przez niego firma Kama, po prostu zniknie z rynku. Wszystkiemu winien zapis, który pojawił się w ustawie o prawie wodnym. Zmienia on dotychczasowe przepisy dotyczące montowania urządzeń pomiarowych – do tej pory zaopatrywały się w nie bezpośrednio fabryki i oczyszczalnie ścieków. Teraz, zgodnie z jednym artykułów ustawy, będą one kupowane centralnie przez nowo powstały urząd – Wody Polskie.
Na tym jednak nie koniec. Nowe przepisy precyzują bowiem, że sprzęt taki ma mieć zatwierdzenie, którym jest certyfikat wydawany przez Główny Urząd Miar. Problem jednak w tym, że takiego certyfikatu wydać nie może, bo standardy dla urządzeń pomiarowych tego typu nie zostały jeszcze opracowane, a może to zająć nawet kilka miesięcy.
Jednak Wody Polskie mogą już dzisiaj zaopatrywać się w opisywany wyżej sprzęt w firmach zagranicznych, które posiadają na niego równoważne certyfikaty.
Przepis w ustawie pojawił się znikąd, autorów brak
Nie wiadomo, skąd wziął się w ustawie ten konkretny zapis. Pytani kolejno przez dziennikarzy stacji urzędnicy nie przyznają się do jego autorstwa.
Warto dodać, że za przygotowywanie nowych przepisów odpowiedzialny był ówczesny wiceminister środowiska – Mariusz Gajda. Wcześniej podkreślał on, że nowa ustawa o prawie wodnym zabezpieczy „środki finansowe i bezpieczeństwo” naszych obywateli na lata. Dzisiaj odmawia komentarza w tej sprawie, jak informuje portal.
Jedynie odpowiedź z Rządowego Centrum Legislacji rzuciła trochę światła na sprawę. Wynika z niej, że zapis wprowadzono bez konsultacji z centrum, już po zaopiniowaniu całości ustawy. Dalsza część odpowiedzi pozwala wnioskować, że wprowadzono go w Ministerstwie Środowiska.
Nawet 12 miliardów złotych z kieszeni Polaków
Z szacunków podawanych przez portal wynika, że może być konieczna instalacja nawet 150 tys. takich urządzeń pomiarowych.
Biorąc zaś pod uwagę, że średnia cena jednego egzemplarza wynosi 80 tys. złotych, może się okazać, że Wody Polskie wydadzą na ten cel nawet 12 miliardów złotych.
W tym miejscu trzeba przypomnieć, że zgodnie z założeniami ustawy o prawie wodnym, urząd ten ma się samofinansować, zatem można przypuszczać, że pieniędzy na takie wydatki będzie szukał wśród wszystkich użytkowników wody, czyli każdego obywatela Polski.