Gdy
zakaz handlu w niedziele wchodził w życie, jego zwolennicy ironizowali, że przez zamknięcie sklepów na 2-3 dni w miesiącu nikomu w Polsce nie grozi śmierć głodowa. Praktyka pokazuje jednak, że wielu naszym rodakom nowe regulacje mocno dają się we znaki. Widać to chociażby
po stacjach benzynowych. Na niektórych z nich, by zapłacić za benzynę, trzeba najpierw odstać swoje w kilkunastoosobowej kolejce. A większość klientów to konsumenci, którzy tankowaniem wcale nie są zainteresowani, przychodzą za to po bułki i serek na śniadanie.