Handel stoi pracownikami. Kiedy wielu Polaków odeszło na emeryturę, a inni wyjechali szukać szansy za granicami naszego kraju, pensje kasjerów poszły w górę. Dzisiaj wiele grup zawodowych chciałoby być wynagradzanych, jak kasjerki w sieciach handlowych.
Praca w handlu od lat kojarzona była z niską pensją i brakiem prestiżu. Często w kolejkach do kasy mamy napominały swoje pociechy słowami „jak się nie będziesz uczyć, to skończysz na kasie jak ta pani”.
Jednak w ciągu ostatnich lat wiele się zmieniło. Znaczna część młodych wyjechała szukać szczęścia w Irlandii i Wielkiej Brytanii, w ubiegłym roku obniżono wiek emerytalny, z czego również skwapliwie wielu naszych rodaków skorzystało. Pracowników zaczęło brakować. Okazało się nawet, że rosnącej luki nie są w stanie zapełnić nawet nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy, mało tego – też mają wymagania płacowe.
Jak informuje portal next.gazeta.pl, powołując się na „Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń” przeprowadzone przez firmę Sedlak&Sedlak, połowa osób zatrudnionych w handlu zarabia od 2,5 do 5,25 tys. zł brutto miesięcznie. Największe pensje otrzymują zatrudnieni w handlu hurtowym – tam mediana wynagrodzeń wynosi 4 tys. złotych brutto. W handlu detalicznym jest prawie o tysiąc złotych niższa i wynosi obecnie 3050 zł brutto.
Prawie połowa Polaków zarabia mniej niż kasjerki Aż 26 proc. Polaków zarabia pomiędzy 2173 zł, a 3260 zł brutto. Jedynie 22 proc. naszych rodaków może liczyć na wynagrodzenie w przedziale 3260-4400 zł brutto. Kolejną największą grupę stanowią zarabiający poniżej 2173 zł brutto, to aż 17 proc. zatrudnionych. Tym samym okazało się, że po latach chudych, zatrudnieni w handlu znaleźli się wśród najlepiej opłacanych pracowników.
Jednak kasjerów w sieciach handlowych ciągle brakuje, świadczyć o tym mogą ostatnie podwyżki płac, które w tym roku ogłosiły dwie sieci dyskontowe – Lidl i Biedronka. Zatrudnieni tam mogą liczyć odpowiednio na 4050 zł brutto (po dwóch latach pracy) i 3550 brutto (po trzech latach pracy).
Umowa o pracę i wiele benefitów
Jakby tego było mało, każdy z pracowników „na wejście” otrzyma umowę o pracę, która jeszcze kilka lat temu w wielu sklepach była swoistego rodzaju nagrodą za staż pracy i odpowiednie wyniki. Dodatkowo w wielu zatrudnionych w dużych sieciach handlowych może liczyć na dodatkowe benefity pozapłacowe. I nie są to już jedynie bilety do kina jak jeszcze bywało kilka lat temu. Dzisiaj pracownicy mogą liczyć na kartę Multisport, wyprawkę dla dzieci, systemy premiowe, bony zakupowe, zniżki na zakup asortymentu sprzedawanego pod marką sieci, szczepienia przeciwko grypie, plany emerytalne czy ubezpieczenie na życie.
Dodatkowo ubogie do tej pory abonamenty medyczne obejmują coraz szerszy zakres opieki. Tak jest na przykład w Lidlu, gdzie w rozszerzonym pakiecie bezpłatnej opieki medycznej pojawili się tacy specjaliści jak psychiatra, psycholog, psycholog dziecięcy, czy neurolog. Na tym jednak nie koniec, pracownicy tej sieci mają również dostęp do zabiegów fizjoterapeutycznych.
Jak na razie pracowników na rynku nie przybywa, wielu Ukraińców zaskoczonych wprowadzeniem niedziel wolnych od handlu już szukają innej pracy, więc wyścig na płace i benefity może trwać nadal.