Fundamentem szczodrej polityki państwa, którą prowadzi rząd, jest uszczelnienie systemu podatkowego – i „odzyskanie” podatków traconych wskutek nieuprawnionej optymalizacji czy ukrywania dochodów. Swoją „normę” muszą zatem wyrobić organy podatkowe. Ale presja przekłada się też na przedsiębiorców, którzy znaleźli się na celowniku fiskusa. Ci zaczynają zaś narzekać na coraz bardziej bezceremonialne poczynania inspektorów.
Widać to w atmosferze, w jakiej przeprowadzane są kontrole. – Osoby przychodzące na kontrole zrobiły się bezczelne, nie zwracają uwagi na żadne argumenty, nie liczą się z niczym, na wszystko odpowiadają prosto: trzeba płacić. Widać, że poczuli, że mogą więcej – tak opisuje klimat, w jakim toczą się kontrole, anonimowi rozmówcy „Gazety Wyborczej” z jednego z biur podatkowych.
Dziennik dorzuca też, że w sytuacjach, w których przedsiębiorstwo ma do wyboru kilka możliwości podatkowych, inspektorzy wychodzą z założenia, iż firma powinna wybrać tę, która przyniesie fiskusowi największe wpływy – innymi słowy, najmniej korzystną dla biznesu.
Negocjacje zamiast decyzji
Ba, kiedyś kontrolerzy raczej wyrokowali, dziś – negocjują. Różnica? Wcześniej przeprowadzano konieczną procedurę, finalizowano ją protokołem z wyliczeniem należności i stawiano przedsiębiorcę przed wyborem: płaci lub dochodzi swoich racji w sądzie. Teraz fiskus traktuje kontrolowane firmy w inny sposób – na początku kontroli dopatruje się poważnych nieprawidłowości, ale jest w stanie pójść w trakcie kontroli na kompromis, czyli przyjąć może mniejszą, za to pewną, spłatę wyliczonych przez inspektorów zaległości.
Twarda postawa przenosi się też do sądu. Głośnym echem w kręgach przedsiębiorców odbiła się kilka tygodni temu sprawa firmy MGM S.A. z podwarszawskich Marek – dystrybutora software i hardware informatycznego. Po przeprowadzonej w 2016 r. kontroli firma czterokrotnie wygrała już w sądzie podważając kolejne decyzje fiskusa, jednak jak dotąd nie udało jej się odzyskać 35 mln zł „zabezpieczonych” przez organy podatkowe. Izba Administracji Skarbowej broni się natomiast, że wyroki sądów nie przesądzają o „niewinności” spółki, lecz jedynie uchylają konkretne decyzje instytucji podatkowych.
Walka na takie interpretacje trwa, tyle że wiosną ubiegłego roku pozbawiona pieniędzy firma upadła. – Wystawiła budynek przedsiębiorstwa na sprzedaż, a wcześniej zwolniła pracowników – pisze w komentarzu na stronach portalu interia.pl radca prawny Robert Nogacki. – Przykład MGM pokazuje, że w dzisiejszych realiach największym zmartwieniem przedsiębiorców nie jest już tylko problem, jak poradzić sobie z kontrolą podatkową. Zmuszeni są bowiem stawić czoła pytaniu: jak ochronić firmę w obliczu bezprawnego zajęcia jej majątku – dorzuca.
Wyrok przed prezentacją dowodów
– Nie powiedziałbym, że inspektorzy KAS stali się bardziej aroganccy czy agresywni. Widzę raczej postępującą profesjonalizację, szczególnie w dużych urzędach – zastrzega w rozmowie z INN:Poland radca prawny Przemysław Antas. – Natomiast badanie optymalizacji podatkowych i unikania płacenia podatków stało się ich rzeczywistym priorytetem – mają nowe narzędzia, żeby to robić, więc weryfikują. Typowanie do kontroli odbywa się w oparciu o analizę czynników ryzyka. To lepsze niż szukanie na oślep punktów zaczepienia. Dlatego mamy też statystycznie mniej kontroli, ale są one bardziej skuteczne – kwituje.
Te same narzędzia sprawiają jednak, że fiskus poczuł się pewniej. – Na poziomie centralnym utworzono komórki analityczne dedykowane przestępstwom VAT i nieprawidłowościom CIT. Wytypowano do kontroli 120 podmiotów stosujących nieuprawnioną optymalizację podatkową. Do kontroli skierowano 83 podmioty. Szacowana kwota uszczupleń to 862 mln zł – informowała Krajowa Administracja Skarbowa w prezentacji efektów swoich działań w 2017 roku.
Po czym następował niniejszy passus. – W 2017 r. MF (ministerstwo finansów – przyp. red.) koordynowało ponad 150 kontroli i postępowań przez US i UCS z zakresu cen transferowych i agresywnej optymalizacji podatkowej. Przewidywane ustalenia w zakresie CIT obejmują zaniżenie zobowiązania podatkowego na kwotę 635 mln zł, zmniejszenie straty o 1,3 mld zł – kwitowali autorzy prezentacji. Innymi słowy, zanim jeszcze zakończyły się kontrole i przedstawiono dowody domniemanych oszustw podatkowych, już było wiadomo, ile fiskus chce „odzyskać” od objętych kontrolami przedsiębiorców?
PR kontroli skarbowej
– Myślę, że KAS musi się zmierzyć z kwestią komunikacji społecznej i budowy zaufania, szczególnie wśród przedsiębiorców – komentuje Antas, który na Twitterze porównywał sytuację do przewidywania przestępstw, zanim je popełniono na kartach "Raportu mniejszości". – Powinno się unikać komunikatów, które mogą sprawiać – nawet mylne – wrażenie, że inspektorzy przesądzają o wyniku sprawy „zza biurka”, w oparciu o dane analityczne, bez weryfikacji jak sprawa naprawdę wyglądała. Podatnik powinien mieć poczucie, że inspektor przychodzi na kontrolę „z otwartą głową”, bez uprzedzeń i gotowego „wyroku”, jaki zapadł wobec niego w komórce analitycznej organu KAS. Taka atmosfera sprzyja budowaniu zdrowych i profesjonalnych relacji między podatnikami a administracją, a także respektowaniu ogólnych zasad prowadzenia kontroli i postępowań – ucina. Oby nie było to wołanie na puszczy.