Jak szukać pracownika? Już od 1 września polscy pracodawcy będą mogli korzystać z pracy nawet 15-latków. Choć na rynku łaknącym pracowników mogłoby się to wydawać idealną sytuacją, przepytani przez nas pracodawcy nie wydają się jednak tą perspektywą zachwyceni.
Obniżanie wieku, w którym można rozpocząć pracę na pierwszy rzut oka brzmi niezbyt dobrze. Czyżbyśmy cofali się w czasie i wracali do XIX-wiecznego kapitalizmu? Na szczęście przyczyny tej mini-reformy tkwią zupełnie gdzie indziej. Chodzi po prostu o to, że wraz z likwidacją 3-letnich gimnazjów i zastąpieniu ich dodatkowymi dwoma latami w szkole podstawowej, edukacje na szczeblu podstawowym kończy się już w wieku 15 lat.
"Pracodawcy nie mogą już wybrzydzać"
Komu najbardziej mogliby się przysłużyć pracujący 15-latkowe? Wydaje się, że najbardziej na ich pojawieniu się na rynku pracy mogą skorzystać firmy, które największe zapotrzebowanie na siłę roboczą mają w trakcie wakacji.
– Sytuacja na rynku pracy wygląda tak, że pracodawcy nie mogą już wybrzydzać. Muszą zainteresować się każdą grupą – tłumaczy w rozmowie z INN:Poland Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP.
Samą zmianę ekspert ocenia jednak na plus. – Każda zmiana, która załagodzi problem niedoboru pracowników jest pozytywna – komentuje Łukasz Kozłowski. Ekspert dodaje jednak, że trudno mówić w tym wypadku o czymś, co wstrząśnie rynkiem pracy. – Skala nie będzie raczej masowa – dorzuca.
Przepytywani przez nas eksperci tak optymistycznie nie podchodzili jednak do tego tematu. Głównym problemem wydawał się brak zaufania.
Opinie przedsiębiorców
– Nie wyobrażam sobie pracy z tak młodymi ludźmi. Problemy to ja mam już z 20-paro latkami. Powinni być bardziej odpowiedzialni, a potrafią ot tak nie przyjść do pracy – wzdycha ciężko pan Sławomir, właściciel kawiarni w Poznaniu.
– 15-lat? Przecież to jeszcze dziecko – komentuje z kolei pan Dariusz, który prowadzi w Warszawie budkę z lodami. – Ukraińcy, studenci, trwale bezrobotni – do wszystkich miałbym chyba większe zaufanie. Wiem, że to uogólnienie, ale jakieś kryterium muszę sobie przyjąć. Przykro mi – kwituje.
Warto zresztą zauważyć, że zatrudnienie nastolatka wciąż, tak jak i teraz, wiązać się będzie z wieloma ograniczeniami. Przede wszystkim – osoba, która nie skończyła 18 lat nie może zostać zatrudniona do prac, które mogą zagrażać jej rozwojowi psychicznemu i fizycznemu.
Co więcej, do wymiaru pracy włącza się również czas przeznaczany na naukę. Obowiązek szkolny istnieje do 18. roku życia więc potencjalny pracodawca musi się liczyć z tym, że między wrześniem, a czerwcem z pracy nastolatków mógłby korzystać w bardzo ograniczonym zakresie.
– Nowe przepisy wchodzą od początku roku szkolnego. Z tego względu pracodawcy, którzy szukają pracowników w branżach sezonowych zmiany odczują najwcześniej od przyszłego roku – zauważa Kozłowski.
Jakie prawa przysługują pracującym 15-latkom?
Inna sprawa, że gdy niepełnoletni zostanie już zatrudniony, to w kwestii urlopów traktowany jest inaczej niż reszta pracowników. Po przepracowaniu połowy roku należy mu się 12 dni wolnego, a po całym roku – 26 dni, czyli tyle, ile przeciętny zatrudniony dostaje dopiero wraz z 10-letnim stażem.
W przypadku niektórych branż, jak np. sadownictwo, do zatrudnienia nastolatka potrzebna jest dodatkowo zgoda inspektora pracy. Nic dziwnego, że młodzi ludzie nie cieszyli się szczególnym wzięciem. Ofert pracy skierowanych do uczniów jest na portalach z ogłoszeniami stosunkowo niewiele. Chętnych do pracy jest coraz mniej, a Ukraińcy nie chcą już pracować w Polsce za niskie stawki i szukają dochodowych branż jak np. budownictwo. Być może pracodawcy będą się więc musieli z nastolatkami zwyczajnie przeprosić.