ZUS pyta emerytów mieszkających za granicą, czy żyją. Lepiej nie ignorować takiego listu, bo może się to skończyć wstrzymaniem wypłaty świadczeń. To procedura weryfikacyjna, upewniająca ZUS, że świadczenia pobiera ten, komu się należą, nie znajoma czy krewni seniora.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", dotychczasowe formularze wysyłane przez ZUS były dość niefortunne. Brzmiały: "Niniejszym oświadczam, że pozostaję przy życiu i zamieszkuję pod wskazanym adresem".
ZUS pyta emerytów za granicą, czy żyją
Jak pisze GW, treść formularza należało zmienić. Ot, choćby przez takie formułki, jakie odsyłali emeryci: "Oświadczam, że żyję i jednocześnie pytam, czy nadal żyje urzędnik, który wymyślił ten formularz".
Poprawiona treść jest już oświadczeniem sformułowanym w typowo urzędniczym żargonie, a więc "oświadczenie o istnieniu prawa do pobierania świadczeń".
Sprawa, choć może i brzmi humorystycznie, jest poważna. ZUS, jak pisaliśmy, w ten sposób upewnia się, że emerytura nie przypada w udziale krewnym lub znajomym mieszkającego za granicą seniora.
Łącznie w kilku transzach wysłał takich listów ponad 50 tys. Brak odpowiedzi na pierwszy niczym nie grozi, jednak brak odpowiedzi na drugi może skończyć się wstrzymaniem wypłaty świadczeń.
Inna sprawa, że dane dotyczące krajowego systemu emerytalnego nie napawają optymizmem. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w 2017 roku na emeryturę przeszło ponad 417 tys. osób, co jest wynikiem rekordowym, ale oznacza konieczność znalezienia dodatkowych kilku miliardów zł.