
Reklama.
Wiekowa sofa, łóżko, stolik, kilka szafek, do tego mała lodówka, czajnik bezprzewodowy i trochę naczyń - wylicza „Rzeczpospolita”, cytując posła PO Tomasza Głogowskiego. Tak wygląda standardowy pokój w Domu Poselskim. Wszystko jest brązowe i ma ok. 30 lat.
Nie wspominając o wyposażeniu, sam budynek wymaga generalnego remontu. Politycy nieustannie się uskarżają, że latem jest tam za gorąco, zaś zimą - lodowato. Co więcej, szerokość drzwi nie spełnia aktualnych wymogów, a goście Domu Poselskiego mogą z łatwością powiedzieć, co aktualnie ogląda w telewizji sąsiad za ścianą, ponieważ akustyka jest fatalna.
Najdroższa inwestycja w najnowszej historii Sejmu
Kancelaria Sejmu rozważa zatem zmiany na lepsze. Bierze pod uwagę dwa warianty. Pierwszy to gruntowny remont całego budynku, a drugi to wyburzenie obiektu i wybudowanie go na nowo.
Kancelaria Sejmu rozważa zatem zmiany na lepsze. Bierze pod uwagę dwa warianty. Pierwszy to gruntowny remont całego budynku, a drugi to wyburzenie obiektu i wybudowanie go na nowo.
O planach poinformowała w zeszłym tygodniu szefowa kancelarii, Agnieszka Kaczmarska. Generalny remont trwałby do czterech lat i kosztowałby 189 mln zł. Wariant z wyburzeniem to koszt 215 mln zł, do czego należy doliczyć 52 mln zł na wynajem kwater dla posłów i senatorów na czas remontu. Jak podkreśla dziennik, byłaby to najdroższa inwestycja w najnowszej historii Sejmu. Agnieszka Kaczmarska podczas posiedzenia komisji dodała, że może być ona nie do zrealizowania w tej kadencji.