Rozgrzany beton, ani skrawka wiatru, nie wspominając nawet o zacienionym miejscu. Tak wyglądają upały w centrach miast, gdzie tworzą się tzw. wyspy ciepła. Sytuację mogą podratować drzewa, których niestety między budynkami brakuje.
Wysokie temperatury szczególnie trudno znieść w mieście. Nagrzane słońcem ulice, chodniki i wieżowce bardzo powoli oddają ciepło. Tymczasem wystarczyłoby kilka drzew więcej, a temperatura powietrza spadłaby nawet o kilka stopni, przekonuje TVN24.
Jak dowodzą eksperci w rozmowie z portalem, drzewa parują wodę, co znacznie obniża „gorączkę” miasta. Jedno wielkie drzewo dziennie wyparowuje do atmosfery nawet 1800 litrów wody. To mniej więcej tyle samo, co pięć dużych klimatyzatorów.
– W miejscach, gdzie jest dużo drzew, wyspa ciepła potrafi być o dwa, trzy stopnie Celsjusza mniejsza, niż w miejscach, które są drzew pozbawione. W skrajnych sytuacjach pogodowych ta różnica dochodzi do dziewięciu, dziesięciu stopni – tłumaczy w rozmowie z portalem prof. Krzysztof Błażejczyk z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN.
Sadzi się nowe, ale ścina się stare
Drzewa bardzo wpływają na poprawę jakości naszego życia w mieście. Mimo to miasta je wycinają. Niby przekonują, że w zamian za wycinkę, sadzą więcej nowych, lecz to nie to samo - jeden stuletni buk w godzinę wyprodukuje tyle samo tlenu, co 2700 młodych drzewek, alarmuje TVN24.
Światowa świadomość ekologiczna na szczęście rośnie i coraz więcej ludzi jest przekonanych, że miasta przyszłości to miasta zielone. Takie już powstają - pierwszym, w pełni zasilanym energią słoneczną miastem będzie Masdar w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.