Tylko w tym tygodniu rozmawiałem dłużej przez telefon z 4 osobami, które… właśnie są na urlopie. Nie żebym tego nie doceniał, takie zaangażowanie jest bardzo pomocne, szczególnie, gdy sam siedzisz akurat w biurze. Patrząc jednak na to szerzej, wnioski są przerażające – Polacy nie odpoczywają nawet przez te kilka tygodni w roku, gdy powinni odciąć się od wszystkiego i oddać błogiemu lenistwu.
- Jestem na urlopie, ale chętnie pomogę - takich deklaracji nasłuchałem się od początku czerwca bardzo wiele. Z jednej strony to miłe, czasami znacznie usprawnia pracę, z drugiej - martwi mnie to, jak często Polacy poświęcają swój wolny czas na obowiązki zawodowe.
By zweryfikować moje obserwacje zajrzałem do statystyk. Wszystko się zgadza. Badanie pt. „Wakacyjne zwyczaje Polaków” przeprowadzone przez serwis Prezentmarzeń pokazuje, że co piąty Polak w trakcie urlopu od czasu do czasu wykonuje swoje obowiązki służbowe. Ba, 12 proc. z nas nie jest w ogóle w stanie oderwać się od roboty, nieustannie wertuje służbową skrzynkę i odbiera telefony od współpracowników czy klientów.
Co gorsza, nie wygląda na to, by problem w najbliższym czasie zniknął, bo millenialsi, choć oskarżani o lenistwo i roszczeniowość, mocno już w pracę „wrośli”. Taki przynajmniej obraz wyłania się z Badań Willis Towers Watson, przytoczonych na łamach Hays Journal. Okazuje się więc, że 82 proc. młodych pracowników zaczyna dzień do przeglądania e-maili, co trzeci robi to także w dni wolne.
Dlaczego tak się dzieje? Zdaniem badaczy, wpływ na to ma rozwój technologii. Laptop z łatwością możemy dzisiaj spakować nawet do podręcznej torby, a z poziomu smartfona jesteśmy w stanie wykonać przelew, odpisać na korespondencję czy uciąć krótką służbową rozmowę.
Tymczasem o szkodliwości łączenia urlopu z pracą mówią nawet propagatorzy tzw. workation. Wbrew nazwie, chodzi w niej bowiem raczej o pracę w przyjemnych okolicznościach przyrody, a nie dokładanie sobie obowiązków zawodowych na urlopie.
– Jeżeli ktoś ma tydzień wolnego w roku, to nie powinien go łączyć z jednoczesną pracą. To raczej sposób na oderwanie się od rutyny i pobudzenie szarych komórek podczas pracy czy nadprogramowego wolnego – wyjaśniała nam Izabela Wojtaszek, doradca zawodowy.
Skutki widać jak na dłoni. Polaków do brania urlopu trzeba wręcz zmuszać siłą. W 2017 roku Państwowa Inspekcja Pracy interweniowała w sprawie niewykorzystanych urlopów aż 22 tys. razy. To wzrost aż o 100 proc r/r.
Czy to źle? Jak najbardziej. Psycholodzy od lat biją na alarm, że wypalenie zawodowe dotyczy już nawet 30-latków. Sam znam 27-29-letnie osoby, u których lekarze zdążyli już zdiagnozować syndrom ADT, zwany chorobą menedżerów. Objawia się on deficytem uwagi, pewnego rodzaju rozgorączkowaniem i nerwowością.
A jak to wygląda od strony prawnej? Zgodnie z przepisami prawa pracy pracodawca nie może od nas wymagać pracy w trakcie urlopu wypoczynkowego. Co innego, gdy sami się do niej rwiemy. Wykazał to dobitnie Sąd Najwyższy.
SN zajął się sprawą kobiety, która żądała od swojego szefa ekwiwalentu za urlop, w trakcie którego została rzekomo zmuszona do pracy. Sędziowie uznali jednak, że pracodawca prawdopodobnie nie wiedział o tym, że jego podwładna zaglądała na maila i logowała się do systemów księgowych. I stwierdzili, że nie ma mowy o naruszaniu prawa do wypoczynku. Nadgorliwość w tym wypadku nie popłaca.